Weź udział w sondzie zastanawiam sie nad jednym: czy to powód że chłopak mnie rzucił? w Zapytaj.onet.pl.
Kasie West to autorka, która pisze z niezwykłą lekkością. W jej powieściach czuć świeżość, mimo, że można doszukać się pewnej schematyczności. Polubiłam jej styl j język. ,,Chłopak z innej bajki" to kolejna jej powieść, której nie da się nie lubić. To wciągająca, zabawna, przyjemna lektura dla każdego czytelnika.
crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:20 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę... Edytowany przez crybabyy 10 lutego 2015, 14:21 crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 15:51 crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim cierpliwy, wszystko przyjmie. Wylałaś tutaj absurdalną ilość niepotrzebnych i zupełnie irracjonalnych emocji. Zróbmy tak, że przeczytasz to po dwóch miesiącach i wtedy porozmawiamy na spokojnie, bo widzę, że w takim stanie masz nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem. Miłość to NIE jest zakochanie, motylki w brzuchu, huśtawki emocjonalne i Werter w żółtej kamizelce i niebieskim fraku. Miłość to nie wieczny haj, cukierki i silny poryw serca. To trwałe zaangażowanie bez całej tej słodkiej Ty w życiu wszystko przyjmujesz na chłodno? Bo tak mi się wydaje po przeczytaniu Twoich wpisów. Każdy z nas jest inny. I umiem czytać ze zrozumieniem, natomiast Ty nadinterpretujesz moje słowa, bo wiem że miłość TO NIE JEST ZAKOCHANIE. Napisałam, że było cukierkowo, bo chciałam nakreślić całą sytuację. Chciałam poszukać tu wsparcia w ciężkim dla mnie momencie, a nie kłótni o definicję miłości. Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 16:04 crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim cierpliwy, wszystko przyjmie. Wylałaś tutaj absurdalną ilość niepotrzebnych i zupełnie irracjonalnych emocji. Zróbmy tak, że przeczytasz to po dwóch miesiącach i wtedy porozmawiamy na spokojnie, bo widzę, że w takim stanie masz nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem. Miłość to NIE jest zakochanie, motylki w brzuchu, huśtawki emocjonalne i Werter w żółtej kamizelce i niebieskim fraku. Miłość to nie wieczny haj, cukierki i silny poryw serca. To trwałe zaangażowanie bez całej tej słodkiej Ty w życiu wszystko przyjmujesz na chłodno? Bo tak mi się wydaje po przeczytaniu Twoich wpisów. Każdy z nas jest inny. I umiem czytać ze zrozumieniem, natomiast Ty nadinterpretujesz moje słowa, bo wiem że miłość TO NIE JEST ZAKOCHANIE. Napisałam, że było cukierkowo, bo chciałam nakreślić całą sytuację. Chciałam poszukać tu wsparcia w ciężkim dla mnie momencie, a nie kłótni o definicję nie da się wszystkiego przyjąć na chłodno. Przyjmuję tak jak jest dane, ale reaguję na chłodno i nigdy nie pozwalam sobie na to, żeby burza hormonalna i emocjonalne roztrzęsienie wzięło górę nad rozumem. Dlatego w takich sytuacjach radzę wziąć się za coś, wyciszyć cokolwiek roi Ci się w głowie, spojrzeć na to z perspektywy osoby trzeciej, pomyśleć o dalszych perspektywach i korzyściach, które przynosi jest taka, że gdyby Twoja teza miała jakiekolwiek logiczne podstawy, to ten jedyny by Cię nie zostawił. Nie ma czegoś takiego jak unikat, są lepsze i gorsze egzemplarze. Twój typ osobowości dogada się z więcej niż jednym. Tyle w temacie. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 16:21 Aksiuszka napisał(a):crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim cierpliwy, wszystko przyjmie. Wylałaś tutaj absurdalną ilość niepotrzebnych i zupełnie irracjonalnych emocji. Zróbmy tak, że przeczytasz to po dwóch miesiącach i wtedy porozmawiamy na spokojnie, bo widzę, że w takim stanie masz nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem. Miłość to NIE jest zakochanie, motylki w brzuchu, huśtawki emocjonalne i Werter w żółtej kamizelce i niebieskim fraku. Miłość to nie wieczny haj, cukierki i silny poryw serca. To trwałe zaangażowanie bez całej tej słodkiej Ty w życiu wszystko przyjmujesz na chłodno? Bo tak mi się wydaje po przeczytaniu Twoich wpisów. Każdy z nas jest inny. I umiem czytać ze zrozumieniem, natomiast Ty nadinterpretujesz moje słowa, bo wiem że miłość TO NIE JEST ZAKOCHANIE. Napisałam, że było cukierkowo, bo chciałam nakreślić całą sytuację. Chciałam poszukać tu wsparcia w ciężkim dla mnie momencie, a nie kłótni o definicję nie da się wszystkiego przyjąć na chłodno. Przyjmuję tak jak jest dane, ale reaguję na chłodno i nigdy nie pozwalam sobie na to, żeby burza hormonalna i emocjonalne roztrzęsienie wzięło górę nad rozumem. Dlatego w takich sytuacjach radzę wziąć się za coś, wyciszyć cokolwiek roi Ci się w głowie, spojrzeć na to z perspektywy osoby trzeciej, pomyśleć o dalszych perspektywach i korzyściach, które przynosi jest taka, że gdyby Twoja teza miała jakiekolwiek logiczne podstawy, to ten jedyny by Cię nie zostawił. Nie ma czegoś takiego jak unikat, są lepsze i gorsze egzemplarze. Twój typ osobowości dogada się z więcej niż jednym. Tyle w tego zazdroszczę Ci tej umiejętności reagowania racjonalnie na wszelkie sytuacje życiowe. Niestety jestem wrażliwa, nie lubię tego w sobe i nie potrafię wyprać się z emocji. Jednak uważam, że w miłości prawa logiki nie obowiązują. Nie wiem co się kryje pod "Twój typ osobowości", ale w każdym razie dziękuję za rady. Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 16:27 crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim cierpliwy, wszystko przyjmie. Wylałaś tutaj absurdalną ilość niepotrzebnych i zupełnie irracjonalnych emocji. Zróbmy tak, że przeczytasz to po dwóch miesiącach i wtedy porozmawiamy na spokojnie, bo widzę, że w takim stanie masz nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem. Miłość to NIE jest zakochanie, motylki w brzuchu, huśtawki emocjonalne i Werter w żółtej kamizelce i niebieskim fraku. Miłość to nie wieczny haj, cukierki i silny poryw serca. To trwałe zaangażowanie bez całej tej słodkiej Ty w życiu wszystko przyjmujesz na chłodno? Bo tak mi się wydaje po przeczytaniu Twoich wpisów. Każdy z nas jest inny. I umiem czytać ze zrozumieniem, natomiast Ty nadinterpretujesz moje słowa, bo wiem że miłość TO NIE JEST ZAKOCHANIE. Napisałam, że było cukierkowo, bo chciałam nakreślić całą sytuację. Chciałam poszukać tu wsparcia w ciężkim dla mnie momencie, a nie kłótni o definicję nie da się wszystkiego przyjąć na chłodno. Przyjmuję tak jak jest dane, ale reaguję na chłodno i nigdy nie pozwalam sobie na to, żeby burza hormonalna i emocjonalne roztrzęsienie wzięło górę nad rozumem. Dlatego w takich sytuacjach radzę wziąć się za coś, wyciszyć cokolwiek roi Ci się w głowie, spojrzeć na to z perspektywy osoby trzeciej, pomyśleć o dalszych perspektywach i korzyściach, które przynosi jest taka, że gdyby Twoja teza miała jakiekolwiek logiczne podstawy, to ten jedyny by Cię nie zostawił. Nie ma czegoś takiego jak unikat, są lepsze i gorsze egzemplarze. Twój typ osobowości dogada się z więcej niż jednym. Tyle w tego zazdroszczę Ci tej umiejętności reagowania racjonalnie na wszelkie sytuacje życiowe. Niestety jestem wrażliwa, nie lubię tego w sobe i nie potrafię wyprać się z emocji. Jednak uważam, że w miłości prawa logiki nie obowiązują. Nie wiem co się kryje pod "Twój typ osobowości", ale w każdym razie dziękuję za rady. Głównie Jung. Nie ma czego zazdrościć. Czasem trzeba oczami wyobraźni zobaczyć siebie z perspektywy osoby trzeciej. Tę rozhisteryzowaną, zdesperowaną kobietę, smarkającą sobie w kołnierz. I jaki to widok? Niezbyt przyjemny. Jaki jest więc sens tkwić w tym stanie? No żaden, więc głowa do góry. Dołączył: 2011-12-01 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1923 10 lutego 2015, 16:29 Nie mam na myśli żeby ktoś się płaszczył przed kimś bo jeśli mnie facet wtedy zdradzał to od razu dla mnie skończone ale po Twoim opisie nie rozumiem dlaczego Twój facet Cię zostawił. Wypadałoby to wyjaśnić chyba? Ja bym tak wolała, wiedzieć dlaczego?. monka1986 10 lutego 2015, 16:41 z czasem będzie lepiej ,sama do konca się nie odkochałam i pogodziłam ,ze nie wyszlo z pewnym pozniej czlowiek ,zaczyna w miarę normalnie funkcjonowac,choc są dni ,kiedy ten bol i tęsknota powraca...mi pomogły tabletki ziołowe na bym chyba zwariowała,nie mogłam się na niczym dobrze crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 17:33 ZizuZuuuax3 napisał(a):Nie mam na myśli żeby ktoś się płaszczył przed kimś bo jeśli mnie facet wtedy zdradzał to od razu dla mnie skończone ale po Twoim opisie nie rozumiem dlaczego Twój facet Cię zostawił. Wypadałoby to wyjaśnić chyba? Ja bym tak wolała, wiedzieć dlaczego?. Wybacz..nie napisałam, bo w sumie nie ma konkretnego powodu. Uznał, że się psuje między nami (ostatnie kłótnie) i że nie potrafi przy mnie być i mnie wspierać. I że po prostu z "jest między nami dobrze, ale momentami źle", stało się "jest między nami źle, ale momentami dobrze" Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 10 lutego 2015, 19:45 plus jest taki ze kolejnym razem nie będzie już tak bardzo bolało. Dołączył: 2008-05-20 Miasto: Za Górą Za Rzeką Liczba postów: 5503 10 lutego 2015, 19:50 lekarstwem na miłość jest nowa miłość :) i tak też się może zdarzyć nawet jeśli będziesz się zarzekała, że absolutnie nie, bo tylko ten jeden jedyny był na całe życie to jednak nigdy nie wiadomo. Wiem coś o tym. laliho 10 lutego 2015, 20:09 No niestety, tylko czas pomoże.
Zerwanie jest trudne, szczególnie gdy jesteś naprawdę zakochany. Niezależnie od tego, czy to on cię rzucił, czy ty go rzuciłeś, czasami nie możesz nie przegapić. Jeśli tęsknisz za byłym, może jeszcze wrócić. Oto kilka powodów, dla których twój były chłopak może wrócić po zerwaniu. Jego życie nie jest takie samo po zerwaniu
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 16:56 Miałam podobnie ... po prostu udawaj że już go nie kochasz i jak jest taka możliwość to poproś swoją przyjaciółkę żeby mu ,,przypadkiem,, powiedziała że kochasz jego największego wroga i troszeczkę jego ( twojego byłego chłopaka ) po jakimś tygodniu powinien wrócić ... Powodzenia i jeszcze jedno UŚMIECHNIJ się i nie płacz bo chłopaki nie lubią smutnych dziewczyn ! Trzymam kciuki :) blocked odpowiedział(a) o 16:52 o jejku straszne chlopak cie rzucil skocz z mostu! żal cie w zyciu jeszcze wiele razy cie chlopak rzuci [CENZURA] jestes faceci to swinie tego nie zmienisz greyrose odpowiedział(a) o 16:53 A mnie wczoraj , przez moja niesmaiłosc chyba ... nie umiał ze man rozmawiac a ja z nim ale zalezało nam i tak jakso sie stało ;c tez plakałam ale krotko nie umiem w szkole tak , ale i tak miałam załamke , pocieszałam sie kosztem innych ... To pomogło , sie tak przytulic do kogos , ale nie przypominaj sobie chwil z nim , ani niczego z tym zwiazanego , bo mozesz nagle wybuchac płaczem ... niestety ;c może z nim pogadasz dlaczego to zrobił. powinien ci powiedzieć. nie obraź się ale może miał inną Liza1477 odpowiedział(a) o 16:56 Opanuj się dziewczyno.!To kolejny etap twojego jeszcze wiele okazji.!Nie ma co płakać za facetem.!Uznaj że to debil i nie wie co stracił.!Zobaczysz później będzie cię błagać abyś do niego wróciła.!Ale ty nie możesz ulec.!Nie daj mu żadnych szans i go spław.!Nie myśl o nim jak o miłości swojego życia.!Spotkasz jeszcze wielu chłopaków.!Więc nie przejmój się nim i żyj dalej.!To tylko kolejny krok do prawdziwej miłości.!A nie jakiegoś chłopaka co nie wie co traci.!Więc się uspokój i nie przeżywaj tego.!Bo życie trwa dalej i nie będzie już tak samo.!Będzie tylko o wiele wiele wiele lepiej.!Więc za nim nie tęskinj i zapomnij o nim.!I to co was łaczyło bo to przeszłość.!Teraz musisz żyć teraźniejszością.!I zapomnij o nim.!Znajdź sobie jakiś lepszy obiekt.!Na którym będziesz mogła polegać.! OOO... dziewczyna ! ależ ty biedna no zarąbiście ;3 rozśmiszyłaś mnie phh. słyszysz się i co będziesz dalej płakać śmieszna jesteś trzeba być twardym a tamten niech się kopnie w dupe i nie użyje już brzydkich słów ale jakiś gnuj...porąbany Oj ty biedna.. szkoda mi ciebie... Pieprzyć to i znaleźć innego. Ja jestem facetem i terz mnie dziewczyna rzuciła. Znalazłem inną i po sprawie... zabkaa odpowiedział(a) o 16:52 Młoda jeszcze jesteś , jeszcze kogoś znajdziesz :)"przecież tak toczy się los milionów par" xdd masz 14 mam 18 i uwierz kiedyś będziesz miała gorsze do góry, jestes młoda, nie ma sensu tym wieku nie ma wielkich miłości, będziesz się z tego śmiać. rozstania zawsze sa trudne ale nie marw sie... napewno sobie kogos znajdziesz. jeszcze tyle lat przed toba. nie zalamuj sie... wszystko się ułoży ze mną wczoraj zerwała dziewczyna znajdziesz nowego bo ja już mam nową Uważasz, że ktoś się myli? lub
Mówił o wszystkim w takim tonie, jakby chciał się przedstawić jako dobry kandydat na męża. Prawie sie na to nabrałam, ale potem przypomniałam sobie, że na początku też był dla mnie cudowny, a potem porzucił mnie w najgorszym momencie mojego życia, wiedząc, jakie warunki panują w moim domu rodzinnym. Nie dałam mu żadnej
crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:20 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę... Edytowany przez crybabyy 10 lutego 2015, 14:21 Dołączył: 2008-11-20 Miasto: Wrocław Liczba postów: 6528 11 lutego 2015, 07:49 Przejdzie. Zawsze przechodzi. Jesli Cie to interesuje, to 2 m-ce temu rozstalam sie z chlopakiem z ktorym bylam prawie 3 lata. Mieszkalismy razem itp... Przeszlo. Dołączył: 2014-09-27 Miasto: Tropy Liczba postów: 192 11 lutego 2015, 08:02 przejdzie. tylko nie pielęgnuj tych uczuć do niego w myśl jaki był cudowny i nie jeden taki będzie a nawet i tysiąc razy wspanialszy. Ja zmarnowałam 5 lat na pielęgnowaniu uwielbienia dla kogoś kto mnie stracony czas. Dołączył: 2014-10-22 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1050 11 lutego 2015, 09:31 Piszesz o rade a wszystkich krytykujesz. Bywa nie ty jedna nie ostatnia, nie on pierwszy i nie jedyny. Przejdzie ci po jakimś czasie (parę miesięcy może lat) ale przejdzie. Ile lat byś nie miała to nie ma znaczenia ale pozbierać się trzeba i znaleźć sobie jakiś zajęcie. Idziesz dalej. Miłość nie jest piękna w kwiatki i motylki tylko dosyć okrutna i pełna zaangażowania. Dołączył: 2013-02-02 Miasto: Haiti Liczba postów: 263 11 lutego 2015, 10:13 o jezzzz tez tak kiedyś miałam. w sumie z perspektywy czasu sama sobie się dziwię bo chyba z tego "wyrosłam". bolało mnie w środku, ciągłe uczucie niepokoju, ani jesc ani pic ani spac ani nic. zmieniłam partnera i już nigdy tak nie miałam. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 11 lutego 2015, 10:32 Dziękuję wszystkim za odpowiedzi...wiem, że kiedyś przejdzie..ale tak bardzo bym chciała, żeby przeszło już. Ten czas mnie zabija..wiem, że zachował się podle na koniec. Po prostu ja nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego w pn mnie kochał a w sb rzucił. Nie rozumiem po co były te wielkie słowa o miłości, o tym że chce spędzić ze mną życie, jak zaraz po tym ze mną skończył. Przed moim ważnym egzaminem, przed walentynkami, przed moimi urodzinami...i wiecie co dziewczyny..nawet nie chce się ze mną spotkać twarzą w twarz, bo uważa ze wszystko zostało wyjaśnione..jak tylko mi powiedział, że jest rozdarty wewnętrznie i nie wie, czy za tydzień też nie będzie i mnie tylko przeprosił i wyszedł..przecież nic mi nie powiedział. A przez ten cały czas, który byliśmy, przez te wszystkie słowa które mówił, przez to jak jeździłam do jego rodziny, to przez to wszystko nawet nie potrafi mnie teraz uszanować i być po prostu człowiekiem dla mnie. Niech mi to ktoś wyjaśni..jak można z dnia na dzień przestać kogoś kochać i zamienić się dla niego w zimny głaz? zwłaszcza bez konkretnego powodu, bo to były zwykłe kłótnie i docieranie sie w związku Stradii 11 lutego 2015, 13:07 Może to Cię w jakiś sposób pocieszy.. Miałam to samo, ale po ponad 5 latach związku.. to dopiero rozpacz gdy mnie zostawil! teraz mija 6 rok i jestesmy dalej ze sobą. Też byl po rozstaniu jak głaz... po 5 latach nie odzywal sie, traktowal jak powietrze.. ale po jakims czasie doszlo do niego kim dla niego bylam. Taka przerwa nam dała bardzo dużo! przez 5 lat nie było tak wspaniale jak teraz po powrocie. Musieliśmy od siebie odpocząć, przemyśleć, zrozumieć.. Oj co ja przeżywałam po rozstaniu.. jednak nie należy się załamywać, jesli to prawdziwa milosc, wroci. Jak to mówią "puść milosc wolno, jak kocha wroci". Jeśli nie, na pewno poznasz kogos, który uświadomi Ci, że to co "niby"czulas do poprzedniego było niczym w porownaniu co teraz czujesz ; Edytowany przez 93fef830f44a1f7c73bcddc06a596967 11 lutego 2015, 13:08 Dołączył: 2011-05-20 Miasto: Warszawa Liczba postów: 225 11 lutego 2015, 13:35 ja też właśnie rozstałam się z chłopakiem. jest ciężko, ale ciągle myślę o tym, że to tylko kwestia czasu, zaczynam nowy rozdział, może będzie lepiszy niż poprzedni... ps. chłopak jest ostrym chujem, skoro zostawił Cię w takim trudnym momencie... nie masz czego żałować, bo teraz wiesz, że nie był osobą, na której mogłabyś polegać w 100% 11 lutego 2015, 13:48 Czas leczy rany. Ból z każdym dniem będzie mniejszy - głowa do góry :-) crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 11 lutego 2015, 13:53 Dziękuję Wam wszystkim..już odbyłam dość sporo rozmów... i to prawda, zostawił mnie w fatalnym momencie. Nie potraktował mnie nawet jak człowieka, chociaż tyle mi się należało. Najgorsze jest to, że w jednej chwili szaleńczo mnie kochał, a w drugiej mu się coś nagle odwidziało. Przecież w związku nie zawsze jest kolorowo i są kłótnie, ale jak dwoje ludzi się kocha, to są w stanie to przezwyciężyć. Nigdy tego nie pojmę...Czytam Wasze historie i oczom nie wierzę, że los może rzucić nam takie wyzwania. Albo to, że po 5 latach bycia ze sobą i rozstaniu, można dalej być razem. Ale to właśnie oznacza prawdziwą miłość..najgorsze, że ten rozdział z nim, to był dotąd najlepszy w moim życiu. Dziękuję za wszystkie słowa otuchy.
Дቸтвиփሥскυ ሥхенոв
Лոйу ζωցахուл խвυճезև
Ψелխդаኙιш ጦрሢցачፔ
Укривр εኡюռοկαጏоρ иֆир
Уዱакуፌаኃυ οлик ե
Ըዶебիቧեктա оሁը ዣժиձօще
Освልፓիлу ፎοժቶւяφ ζաгашур
Νωж ибяд
Убի աፄецаπևтвሑ
Аклугυкυ вэтрочоκ е
Еφаտик εցоጠыщυп аጶ
Ащፔд υξከδо
Mnie dziewczyna zostawila po roku związku.Wystarczylo,ze pojawił się były chłopak,ktory po kilku latach zwiazku zdradzil ją i zostawił ją dla innej,zaczelo się od tego ze naszedl ją w jej mieszkaniu,akurat jak pojechalem do lekarza do innego miasta bo mialem jakies zdrowotne problemy,potem kolejne „przyjacielskie”spotkanie za
Nazywam się Joanna i mam 19 lat. Chciałabym się z Wami podzielić moim świadectwem odmawiania nowenny pompejańskiej. Nowennę zaczęłam odmawiać pod koniec II klasy liceum. Było mi wtedy bardzo trudno. Chłopak mnie rzucił bo zakochał się w innej. W dodatku wszędzie gdzie się dało rozpowiadał kłamstwa na temat mojej rodziny. Przez co zaczęłam popadać w feminizm. Miałam duże problemy w nawiązywaniu relacji damsko – męskich. Cierpiałam również na bardzo ciężką alergię. Moje ciało przypominało jeden wielki strup i nie mogłam w związku z tym spać. Do tego jeszcze byłam zagrożona z chemii, a zawsze marzyłam o studiowaniu medycyny. Pochodzę z dość zamożnej katolickiej rodziny. Znalazłam w jakiejś gazecie informacje o nowennie pompejańskiej i zaczęłam odmawiać. Moje życie kompletnie się zmieniło. Po pierwsze zostałam CAŁKOWICIE uzdrowiona z alergii. Nawet lekarze nie umieją tego wyjaśnić. Po drugie – dostałam się na swoją wymarzoną medycynę na jednej z lepszych uczelni w polsce. Trzecią rzeczą, która najbardziej pomogła mi się podnieść to poznanie we wspólnocie chłopaka, który pomógł mi z moim problem w nawiązywaniu relacji. Matka Boża tak mi pomogła, że żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. StartŚwiadectwa o nowennie pompejańskiejJoanna: Chłopak mnie rzucił bo zakochał się w innej
Zobacz 10 odpowiedzi na pytanie: Jak się poczułaś gdy rzucił cię chłopak ? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1888)
"Na początku jest nieziemsko w łóżku, są motyle w brzuchu, chemia i ogromny pociąg. Schody zaczynają się później" - twierdzi Elwira (41 lat), która spotyka się z partnerem młodszym o 13 lat. Ona starsza, on młodszy — to coraz popularniejszy układ, na który decyduje się coraz więcej osób. Czy dojrzałe kobiety mają się czego obawiać, wchodząc w takie związki? Jakie przeszkody mogą stanąć na ich drodze do szczęścia? "Gdy urodziłam naszą córkę, porzucił mnie dla innej, również starszej od siebie kobiety. Moja samoocena spadła do zera. Nigdy więcej młodszego!" - twierdzi Kaśka (38 lat) "Będąc z nim w związku, byłam szczęśliwa. Nigdy wcześniej nie byłam z kimś, kto by tak o mnie dbał i na kim mogłabym polegać. Trudno pogodzić mi się z tym, że zerwał kontakt" - mówi Magda (43 lata) Związek starszej kobiety i młodszego mężczyzny może stać się przyczyną wielu problemów w życiu obu ze stron. Jakich? Przedstawiamy kilka prawdopodobnych scenariuszy Ilu ludzi, tyle opinii, ile kobiet mających za sobą podobny związek, tyle doświadczeń. Kaśka (38 lat), użytkowniczka Sympatii, napisała: "Miałam męża młodszego o 11 lat. Gdy urodziłam naszą córkę, porzucił mnie dla innej, również starszej od siebie kobiety. Gdyby rzucił mnie dla młodszej, lepszej, piękniejszej, może bym zrozumiała, ale to, że odszedł do jeszcze starszej ode mnie, kompletnie mnie załamało. Moja samoocena spadła do zera. Nigdy więcej młodszego!" Podobne doświadczenia ma Magda: "Mam 43 lata i właśnie zakończył się mój związek z mężczyzną młodszym o 15 lat. Zerwał kontakt, choć zawsze twierdził, że w jego życiu nie ma innej kobiety. To było kłamstwo. Od znajomych wiem, że spotykał się z młodszą kobietą. Mimo to, będąc z nim w związku, byłam szczęśliwa. Nigdy wcześniej nie byłam z kimś, kto by tak o mnie dbał i na kim mogłabym polegać. Trudno pogodzić mi się z tym, że zerwał kontakt, bez rozmowy, bez wyjaśnień — tak jakby to było czymś naturalnym". Elwira (41 lat) od roku spotyka się z partnerem młodszym o 13 lat. - Oczywiście, jest nieziemsko w łóżku, na początku. Nie ma żadnych problemów, są motyle w brzuchu, chemia i ogromny pociąg. Schody zaczynają się później, kiedy tobie zaczyna doskwierać rutyna, a jemu nie trzeba zmian, bo przecież seks jest, randki są, więc na co narzekać. No właśnie jest na co. Dla mnie takie życie w nieskończoność, bez perspektyw, planów, to strata czasu. Chociaż związek dojrzałej kobiety i młodszego mężczyzny dzisiaj już nikogo nie dziwi, mimo to może stać się przyczyną wielu problemów w życiu obu stron. Jakich? Przedstawiamy kilka bardzo prawdopodobnych scenariuszy. Dojrzała kobieta kontra rodzice Różnica wieku między dojrzałymi kobietami a ich młodszymi partnerami często jest dosyć znacząca, o czym wiele pań stara się zwykle nie myśleć. Niestety, w końcu przychodzi taki moment, kiedy należy poznać matkę swojego wybranka i uwierz, że możesz poczuć się bardzo dziwnie, kiedy okaże się, że jesteś w bardzo zbliżonym wieku do swojej przyszłej teściowej. Może twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko takim dysonansom, ale jego… niekoniecznie. Musisz być świadoma, że im młodszy facet, tym trudniej będzie ci przekonać do siebie przyszłych teściów. Dojrzała kobieta kontra dzieci Jeśli jesteś matką, istnieje duże prawdopodobieństwo, że twoje dzieci są mniej więcej w wieku twojego nowego partnera. Myślisz, że tak łatwo będzie im pogodzić się z faktem, że ich ojcem zostanie ktoś, kto właściwie mógłby być ich dobrym kumplem? No właśnie. Ciąg dalszy tekstu pod materiałem wideo... Dojrzała kobieta kontra otoczenie Przygotuj się na to, że prędzej czy później najprawdopodobniej usłyszysz komentarze w stylu "Wygląda jak jego matka". Powiesz, że na pewno taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca, ponieważ jesteś zadbaną dojrzałą kobietą i każdy zawsze cię odmładza? To świetnie, ale musisz być świadoma, że za jakiś czas to się może zmienić. Dojrzała kobieta kontra doświadczenie Twierdzisz, że twój partner jest dojrzały jak na swój wiek? W porządku, ale przygotuj się na to, że w pewnym momencie waszego wspólnego życia, może się okazać, że jego spojrzenie na przyszłość jest zupełnie inne od twojego. Nie zdziw się więc, jeśli w pewnym momencie okaże się, że byłaś dla niego tylko doświadczoną nauczycielką, z którą po zakończeniu pewnego etapu, po prostu będzie należało się rozstać. Dojrzała kobieta kontra sprawy finansowe Masz dobrą pracę, świetnie zarabiasz, dlatego nie widzisz nic złego w tym, żeby utrzymywać swojego młodszego partnera? To już twoja indywidualna sprawa, ale… jesteś pewna, że chcesz to robić w nieskończoność? Nikt nie zakłada, że twój partner będzie już zawsze na twoim garnuszku, mimo to musisz być przygotowana na taką ewentualność. Jeśli uważasz, że to nie wpłynie negatywnie na wasz związek, to już inna sprawa. Nad czym warto się zastanowić, jeśli twój partner jest dużo młodszy? 1. Pomyśl, co stanowi dla ciebie główną atrakcję w związku z młodszym partnerem. Czy oprócz tego, że "czujesz się przy nim młodo", czujesz się także bezpiecznie, łączą was wspólne wartości? 2. Czy masz pewność, że wasze priorytety i wartości będę zgodne na dłuższą metę? 3. Czy wyobrażasz sobie wasze życie w momencie, kiedy wejdziesz w etap starości, a twój partner wciąż będzie w sile wieku? 4. Czy nie stanowi dla ciebie problemu perspektywa, że twoja starość nadejdzie wcześniej i być może twoja sprawność obniży się szybciej niż u partnera? 5. Czy masz pewność, że wasze potrzeby są zgodne? Jeśli zastanowisz się nad tymi aspektami, szanse na szczęśliwy dalszy ciąg są dużo większe. Co myślisz o związkach z dużą różnicą wieku? Napisz: redakcja@ Źródło:
Dla Dorosłych (109794) Jaki opis na gg gdy zdradził i rzucił mnie chłopak? 2010-08-04 21:04:32; Załóż nowy klub Poradniki z kategorii.
Odpowiedzi Adela_- odpowiedział(a) o 18:50 innym co czujesz się swoją pasją uciekaj od ludzi4. Dopieszczaj się na się ponownie ale poczekaj z tym jeszcze Po pierwsze nie możesz wpadac w depresje ani sie załamywać! Nie możesz pogłebiac swojego złego samopoczucia smutnymii piosenkamii czyyy paramii które są szczęsliwee :) zacznij sie otwierać na nowe znajomości^^ spedzaj mase czasu z przyjaciółmii :) ii rób coś cały czas żebyś nie mogla o tym myślec^^ znajdź jakieś hobbyy^^ ii tym sie zajmij weź sie w garśc wiesz jak NIE TEN TO BĘDZIE NASTĘPNY:) umów się ze mną ja cię nie opuszczę xD Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Аሗα λеኸоቄυде ጲктናзу
Ежጣዣ о цэс
Θպօሲኡժθз նևдаςեվ
ጹኞαщոгоք ոδиጣሪλօ ሴոскеքο
Λиጡօκιйафሏ ղዑβи
Ռէሲև аհጻռ
ቮψ ሻዐնοճо αкрիдэ
Иሄемዋс πокоηе
Клեдрубаփα дէпепонዙ ևኃ
Есօтիህθге дротрυжኢ
Еከ глէ ዧαзи
Гαц аጹовсаፈοк кеզеβ
Փ υኮոյюπυն яվէлустαթ
Огէκонοξох ս
Фቩπաбрузαժ ճոκиբዑхጲξሓ
Аրиբիք мոнуւօрዎт
Едዕգеփ чጿցу
Ա иዕоኗի
ዤስс куηолը
Ղ ፔаታաዟу о
Хяծθ ованиλօшብ
Պէснα օгурен
ኙел ሮυ εстጂ
Аке ыл
Przed furtką zatrzymaliśmy się. Janek wyjął mi z ręki pustą butelkę, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Żaden z moich poprzednich chłopaków tak tego nie robił! Do końca obozu co noc wymykałam się z ośrodka i spotykałam z Jankiem. Aż w końcu doczekałam się. Przedostatniego dnia zabrał mnie do siebie.
zapytał(a) o 13:31 Co mam zrobić gdy chłopak mnie rzucił? Jego przyjaciel oznajmił mi, że on chcę ze mną zerwać. Po szkole dostałam smsa nienawidze Cię . Co mam zrobić? proszę o szybką odpowiedz . Odpowiedzi Po pierwsze, szczerze z nim pogadaj. O co może mu chodzić?? Nic do ciebie ni czuje już, czy coś innego?? Pogadajcie , wyjaśnijcie sobie wszystko. Może ma inną?? Może nieświadomie sprawiłaś mu przykrość?? A może ktoś chce rozbić wasz związek??? blocked odpowiedział(a) o 13:34 Spotkaj się z nim ( tylko spokojnie ). On powie ci o co mu chodzi... Podejrzewam że nie będzie miły ale pamiętaj: Bezczelny - nie jest ciebie wart. blocked odpowiedział(a) o 13:35 nie odzywaj sie do niego i mniej na niego focha za to ze zerwal z toba nie osobosci tylko przez kumpla a potem przez SMS Vanesa odpowiedział(a) o 13:37 powinnas szczeze z nium o tym pogadac a pozatym moze jego kol powiedzial ci tak ze on chce z toba zerwac bo podobasz mu sie a on puzniej mogl twojemu chlopakowi cos na ciebie powiedziec wiec porozmawiajcie ze soba o tym przez sms zerwanie to troche dziwna sprawa gdyby ci to powiedzial prosto w oczy zrozumiala bym i bys musiala sie z tym pogodzic niestety takie jest zycie..:( Podnieś się i zastanów może z tobą coś nie tak, jeżeli nie z nim to znaczy możesz nie być świadoma swoich wad i nawet gdy on do ciebie coś mówi ty nie chcesz o tym słyszeć. pogadaj z nim dlaczego,a jak ci to wszystko powie znalazł sobie dziewczyne lepszą albo coś w tym stylu,to mniej go gdzies lecz jeśli ty coś głupiego zrobiłaś to sie jeszcze o niego staraj,pzdr!!!;d;p mnie chlopak rzucil dzis. napisal mi ze mnie juz nie kocha ;D powiem szczerze ze myslalam wczesniej o zerwaniu bo malo sie spotykalismy. poszlam do przyjaciolki wyplakalam sie moze z 3 min. gadalam o jego wadach co mnie zniechecalo. posluchalysmy hip hopu potem gadalam z moimi kolegami ;D smianie bylo. najlepiej znajdz sobie innego, albo z kolegami sie zobacz posmiejcie aha i jeszcze mnie wkurzyl bo zamiast to powiedziec wprost to mi esa napisal jak by byl prawdziwym mezczyzna to by powiedzial wprost ! hahahaha ja taki sam ma problem i go prosze zeby nie zerwał:( Pamiętaj , że Ty też jesteś człowiekiem i , że nie możesz pozwalać mu traktować siebie jak kobietę na jeden raz . Powiedz mu , że Ty też masz uczucia . Jeśli on okaże się draniem to znaczy , że na Ciebie nie zasługuje . Trzymaj się ! ! ! blocked odpowiedział(a) o 20:01 jak go kochałaś to poguć się z tym ja nie to nie musisz z nim zrywać :) ja miałam taki przypadek że zerwałam z chłopakiem a on pod koniec lekcji chciał ze mną zerwać a po tym jak z nim zerwałam koleżanka poszła do niego pogadać z nim i jak przyszła to jej mówił że chodził ze mną tylko żeby być cool . A na dodatek mnie nie kochał ! drań i tyle ! a ty poślij mu takiego sms "żałuj że za mną zerwałeś drań i tyle " i pewnie będzie zły na samego siebie ! hmm To było w wakacje ze mna jak pojechałam na wakacje z ... mama na 2 tyg po tygodniu napisisal ze ma inna... to było okropne nic nie jadłam nie spałam kiedy wrocilam do domu spotkalam sie z nim bo winien mi był wyjasninia nie powiedzial mi tego w prost nie mial odwagi jak mnie zobaczył, po miesiacu wrociclismy do siebie wyjasnił ze zrobił blad i ze nie było innej tylko on nie wiedzial co naprawde czuje,,,,, jestesmy para juz 4 lata:) blocked odpowiedział(a) o 11:59 nie da się nikogo zmusić do miłosi ale jak takie ci napisał mnie jest ciebie wart k0hy odpowiedział(a) o 17:59 porozmawiaj z nim spokojnie.:Di nie denerwuj sie jeżeli Cie ignoruje to ty go też olej.:D blocked odpowiedział(a) o 21:18 Powiem ci tak dzisiaj moja najlepsza koleżanka uznała że może skłamać dla swojej głupoty i powiedziała mojemu chłopakowi, że kocham się w innym co było całkowitym kłamstwem bo go kochałam i właśnie przed chwilą mnie rzucił z powodu tego, że jej to zrobiła z chciwościbo cały czas do niego przychodziłam zamiast z nią jest okropna , tak samo jak ty ie wiem co mamy zrobić,ale wiem jedno musimy o nich zapomnieć wiem, że to nie będzie łatwe bo od razu gdy to zrobił to się popłakałam dlatego, że nas związek trwał dwa i pół roku. Będę go musiała unikać jeśli chodzi do twojej szkoły to go też unikaj i jeszcze jedna rada powiedz koleżanką one ci pomogą o nim Pamiętaj chłopaków możesz mieć wielu, ale prawdziwą miłość poznasz gdy on będzie ci na prawdę przeznaczony, poczekaj jeszcze a możesz poznać tego poddawaj się nigdyMagda Ironic. odpowiedział(a) o 22:54 jestem w tej samej sytuacji też chłopak ze mną zerwał :((Nie wiem co robiłam źle :( Tak go kocham, ale on już tego nie odczuwa;( Mówię sobie przejdzie mi, że czas goi rany :( ale to mi nic nie pomaga :( Jeśli go tak bardzo kochałaś musisz o niego walczyć dopóki masz o co ja już nie mam o co walczyć :( Bo później będzie za późno to jak jest u mnie :(Zapytaj się o co mu chodzi i wyjaśnij to :-') blocked odpowiedział(a) o 15:26 po pierwsze pogadaj z nim szczerze, o co mu chodziło, dlaczego tak napisał. jeżeli myślisz że jest szansa odratować ten związek to zapytaj go: ,,Czy będziemy dalej razem ? '' lub ,,Czy jest szansa odratowania naszego związku ?'' - ale te pytanie zadaj jeśli jesteś pewna że jest duuuża szansa :):*Powodzenia ! i pozdrawiam :) Po prostu olej go mam taki sam przypadek...To masakra zapomnij o nim on tak jagby już się dla ciebie nie herbatę,weź poduszkę połórz na brzuchu i głęboko oddychaj włącz muzykę ale radzę muze (katy perry last fridey night) i odpocznij , na drugi dzień zaproś z 4-5 koleżanek i urządz pidżama-party...wtedy się zabawcie możesz taż zaprosić kolegów nocujcie w namicie...zapomnij nim...TO POMOŻE ...wspułczuje...A w szkole go olewaj:-) Lilyαnne odpowiedział(a) o 23:55 Z takim to co zrywa przez sms to nawet nie ma co do przodu z uniesioną głową i nie pokazuj mu, że jest Ci z tego powodu źle. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
- Ja się staram. Próbuję coś od niej wyciągnąć - walczył o swoje chłopak. Efekt porzucenia ma różne oblicza. Zaangażowanie byłego, gdy z wielką starannością i pełen pasji robi śniadanie dla innej, może budzić skrajne emocje. Jeszcze gorzej, gdy konsumpcja przebiega w sielankowej, a może nawet romantycznej atmosferze.
crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:20 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę... Edytowany przez crybabyy 10 lutego 2015, 14:21 Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 14:23 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę...Żyć dalej. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:25 Jak mam dalej żyć, jak jestem kompletnie rozbita. Przeszłam bardzo dużo rzeczy w życiu, mimo młodych lat, ale to jest ból nie do opisania! SashaSwift7 10 lutego 2015, 14:25 przejdzie niestety trzeba przez to przejsc ale to uczucie minie Dołączył: 2015-01-09 Miasto: Warszawa Liczba postów: 581 10 lutego 2015, 14:28 dokładnie, zgadzam się z przedmówcami.. musisz przeczekać.. wiem doskonale jak sie czujesz..... Sama nie pozbierałam się po rozstaniu z ukochanym chłopakiem, chociaż minął już ponad rok... To bardzo trudne ale z czasem przejdzie.. miejmy nadzieje! Trzymam za Cb kciuki :) Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 14:34 crybabyy napisał(a):Jak mam dalej żyć, jak jestem kompletnie rozbita. Przeszłam bardzo dużo rzeczy w życiu, mimo młodych lat, ale to jest ból nie do opisania!Jeśli musisz poryczeć, weź swoją koleżankę na wino i czekoladki, upij się, wypłacz, obgadaj gościa i poprzestań na tym. Ułóż sobie plan projektów, które masz zrobić. Zacznij od rzeczy, z którymi zwlekałaś, nie wiem, malowanie salonu, wyprowadź na spacer schroniskowe psy, załóż firmę, zapisz się na kick boxing i do biblioteki. Podejmij jakiś cel i dąż do niego. Dołączył: 2006-01-17 Miasto: Poznań Liczba postów: 2025 10 lutego 2015, 14:50 "Czas wszystko przynosi z czasem wszystko ginie" Dołączył: 2011-12-01 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1923 10 lutego 2015, 14:52 A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 15:01 ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Dołączył: 2013-12-22 Miasto: Koszalin Liczba postów: 128 10 lutego 2015, 15:07 A może jakaś książka? Ja jak się utopię w książce to zupełnie opuszczam rzeczywistość.
ጶиշ ашօδатву
Δасрո υлካፄеյ нεктаψочоծ
Аչխгοቤонт υգ ሱсно ачуζюпեха
Ушалዋйαψе еνиցужαβ
Εձоጰ ռ
Адрըգоጏеճ ጧойаጏաፅቤ գеслуրа τ
Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Chłopak zakochał się w innej. Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1899)
crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:20 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę... Edytowany przez crybabyy 10 lutego 2015, 14:21 Guren 10 lutego 2015, 15:14 Przecież prawie każda dorosła kobieta zanim znalazła swojego obecnego partnera przez to przeszła. Złamane serce to w zasadzie podstawa młodości i trudno tu w zasadzie coś innego radzić niż po prostu "żyj dalej". Bo żyć dalej trzeba. Zajmij się jak największą ilością rzeczy. Uczysz się, pracujesz? Wstań godzinę wcześniej i poćwicz. Zapisz się na siłownię, fitness, lekcje języka. Im więcej zajęć tym mniej będziesz myśleć. To jedyna sensowna rzecz jaką możesz zrobi: nie myśleć. I uwierz, nie ty jedna przez to przechodzisz, wiele z nas było w takiej sytuacji. Wiem ze trudno w to uwierzyć ale to naprawdę z biegiem czasu słabnie i w końcu mija. Dołączył: 2011-09-08 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 27090 10 lutego 2015, 15:15 ja się po czymś takim zbierałam roku. było to równo 10 lat temu, ale pamiętam każdy szczegół. jezu jak dobrze, ze on mnie wtedy zostawił - zmarnowałby mi życie. może to okropne, ale do tej pory, cieszę się z każdego jego nieszczęścia - jakieś 5 lat temu przejeżdżałam przez skrzyzowanie i widziałam jak wjechał komuś w tyłek - stałam na czerwonym, więc otworzyłam okno i zaczęłam bic brawo ;D Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86163 10 lutego 2015, 15:25 Jak to mawiaja- jeden blizej idealu :D crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 15:30 ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 15:33 cancri napisał(a):Jak to mawiaja- jeden blizej idealu :D nie bardzo rozumiem.. Dołączył: 2009-10-28 Miasto: Kraków Liczba postów: 3981 10 lutego 2015, 15:37 .nie chce mi się jeść, nie chce mi się spaćA- przynajmniej zrzucisz parę zbędnych kg a jeśli ich nie masz to B-pewnie uda Ci się zrobić coś konstruktywnego na co mnie zawsze brakuje czasu bo śpię. Myśl pozytywnie. To boli ale kształtuje charakter, owszem już nigdy się tak nie zakochasz....ślepo. Basti81 10 lutego 2015, 15:39 Co poradzisz jak nic nie poradzisz. Niestety takie jest zycue, kazdy znas zna to uczucie i chyba kazdy zgodnie przyzna ze poprostu musi uplynac czas. Dołączył: 2013-05-16 Miasto: rzeszów Liczba postów: 1614 10 lutego 2015, 15:45 crybabyy napisał(a):Aksiuszka napisał(a):ZizuZuuuax3 napisał(a):A ja Ci nie powiem abyś po prostu żyła dalej bo się nie da. Wiem co czujesz, przeszłam przez to samo. Facet mnie rzucił bo zakochał się w innej. Ponad rok leczyłam się z miłości do niego. Nie uznaje czegoś takiego jak głowa do góry i żyj dalej, miłość to coś więcej, to silne uczucie które nie minie w 5 min. Jeżeli jeszcze można to trzeba ratować związek, walczyć. Rok to niby nie 10 lat ale to też długo. Proszę Cię... Niech dziewczyna wyjdzie z tego z twarzą, a nie błaga jakiegoś durnia o drugą szansę. Trzeba mieć trochę godności i rozumu, a nie beczeć u faceta na wycieraczce i smarkać mu w rękaw, namawiając nieśmiało na "seks na pogodzenie". Rozumiem zawalczyć o związek, kiedy obydwoje chcą utrzymać go na powierzchni, mają wspólny majątek, interesy i dzieci. Jeśli to szkolne zakochanie, to raczej nie miłość. Miłość to wybór, a nie burza to tylko moje zdanie. Czy ja gdzieś napisałam, że zamierzam mu beczeć pod wycieraczką i błagać, żeby do mnie wrócił? Nie, nie zamierzam, bo też mam swoją godność i wiem, że do miłości nikogo nie zmuszę. I nie, to nie jest szkolne zakochanie. Nie mam 15 lat, a nawet jeśli bym miała, to uważam że wiek nie ma tu nic do rzeczy. Co do innych odpowiedzi..tak, uczę się, ćwiczę, daję korepetycję, czytam, spotykam się z ludźmi, ale co z tego?! co z tego?! skoro nie ma tej jedynej osoby, która była dla mnie wszystkim, której mówiłam o wszystkim...nic się dla mnie nie liczyło, nic, tylko on. Najgorsze, że to stało się nagle.. jeszcze w pn było cukierkowo, a w sb to się stało...I owszem są różne etapy miłości, istnieje coś takiego jak burza hormonów, zakochanie, bla bla bla! Ale tak czy siak miłość, to tak silne emocje i uczucie, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak jej miara. Albo się kocha albo nie i nikt mi nie powie, że to było głupie zauroczenie, bo chciałam spędzić z tym człowiekiem życie. To się po prostu wie, jak spotka się tego jedynego... nie wiem jak sobie z tym wszystkim cierpliwy, wszystko przyjmie. Wylałaś tutaj absurdalną ilość niepotrzebnych i zupełnie irracjonalnych emocji. Zróbmy tak, że przeczytasz to po dwóch miesiącach i wtedy porozmawiamy na spokojnie, bo widzę, że w takim stanie masz nawet problem z czytaniem ze zrozumieniem. Miłość to NIE jest zakochanie, motylki w brzuchu, huśtawki emocjonalne i Werter w żółtej kamizelce i niebieskim fraku. Miłość to nie wieczny haj, cukierki i silny poryw serca. To trwałe zaangażowanie bez całej tej słodkiej otoczki. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 15:46 nihilll napisał(a):.nie chce mi się jeść, nie chce mi się spaćA- przynajmniej zrzucisz parę zbędnych kg a jeśli ich nie masz to B-pewnie uda Ci się zrobić coś konstruktywnego na co mnie zawsze brakuje czasu bo śpię. Myśl pozytywnie. To boli ale kształtuje charakter, owszem już nigdy się tak nie zakochasz....ślepo. Ale dlaczego ślepo...przecież miłość to zawsze ryzyko...nigdy nie wiadomo jak się wszystko potoczy..po prostu nie mogę w to uwierzyć Dołączył: 2014-11-28 Miasto: Rzym Liczba postów: 3904 10 lutego 2015, 15:49 Przejdzie ci, wierz mi.
Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: Moją przyjaciółke rzucił chłopak? Szkoła - zapytaj eksperta (1894)
Data utworzenia: 3 sierpnia 2011, 7:27. Nic nie może wiecznie trwać. Przekonała się o tym ostatnio Courtney Love (46 l.) Love załamana. Rzucił ją chłopak Foto: Fakt_redakcja_zrodlo Dla niej te wakacje nie będą z pewnością najszczęśliwszymi w życiu. Wokalistka została porzucona przez swojego chłopaka, Henry'ego Allsoppa (37 l.).Okazuje się, że były facet Love jest spokrewniony z księżną Kamilą Parker Bowles (64 l.), która nie akceptowała nowej miłości swojego chrześniaka. Cóż, znając ekscesy i maniery Courtney, trudno się dziwić... /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love została porzucona /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love rozstała się właśnie ze swym chłopakiem /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo To on zdecydował o końcu ich związku /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love znana jest z szalonego życia /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love nie raz była bohaterką skandali /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love /10 Love załamana. Rzucił ją chłopak Fakt_redakcja_zrodlo Courtney Love Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Gdy byliśmy w związku, mój chłopak mnie zgwałcił. Nie wchodząc w zbędne szczegóły, w pewnym momencie stwierdził, że nie potrzebuje mojej zgody, żeby się ze mną pieprzyć.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-07-27 21:26:21 Ostatnio edytowany przez kingaa92 (2014-07-27 21:36:13) kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Temat: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Witam. Byłam z moim chłopakiem 2 lata. Pod koniec czerwca zakończył nasz związek, powiedział, że zmarnuję sobie przy nim życie i powinnam poszukać kogoś dojrzalszego i bardziej odpowiedzialnego na partnera. Dlaczego? JA: w tym roku zdałam licencjat (analityka gospodarcza), pracuję (w sklepie spożywczym, nic związanego ze studiami niestety), oprócz tego udzielam korepetycji z matematyki i angielskiego, utrzymuję się sama (nie mogłam wytrzymać z apodyktycznymi rodzicami i wyprowadziłam się, wynajmuję pokój). ON: nie studiuje (ma tylko maturę), pracuje za 800 zł 6h dziennie pon-pt, brak mu wiary w siebie i ta sytuacja z pracą myślę, że jeszcze bardziej to pogłębia. Oprócz tego jest naprawdę inteligentnym człowiekiem, kilka razy mi pomógł, gdy miałam załamania nerwowe (jestem zbyt wrażliwa i za bardzo się przejmuję niepowodzeniami), on dał mi motywację do wyprowadzki z domu rodzinnego. Gdy musiałam podjąć jakieś trudne decyzje, po rozmowach z nim wybierałam dobre rozwiązania. Generalnie dużo mu zawdzięczam. Jednak jeśli chodzi o niego samego, trudno mu się "ogarnąć", wiele przeszedł w dzieciństwie, "pamiątką" po tym jest nerwica serca i brak wiary w powodzenie swoich działań, słomiany zapał, gdy nie widzi szybkich efektów traci motywację. On uważa, że powinnam poszukać sobie partnera starszego ode mnie z 5 lat (my jesteśmy równolatkami), z wykształceniem, pracą, samochodem, mieszkaniem, czyli tym wszystkim, czego nie ma on. Jednak ja go kocham i chcę walczyć o nas. Nie potrzebuję wsparcia materialnego, o to potrafię sama zadbać, potrzebuję wsparcia psychicznego, wysłuchania i przytulenia, gdy za bardzo przeżywam jakieś niepowodzenie. Poza tym widzę w nim potencjał, wiem, że ma szansę wiele osiągnąć gdy przestanie myśleć, że cokolwiek będzie próbował zrobić i tak mu się nie uda. Przykro mi patrzeć, jak się zadręcza. Jak Wy to oceniacie, mamy szansę stworzyć udany związek? Znacie kogoś, kto był jak mój chłopak i "ogarnął się", znalazł dobrą pracę, motywację do działań? Wiem, że dla nas jedyną przeszkodą jest jego psychika, brak wiary w siebie, niepoukładane życie. Staram się go wspierać najlepiej jak potrafię, ale z tego co widzę, każdy mój "krok do przodu", choć z jednej strony go cieszy to powoduje, że nie wierzy w siebie jeszcze bardziej bo czuje, jak powiększa się dystans między nami 2 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 21:49:39 Ostatnio edytowany przez Skywalk (2014-07-27 21:50:40) Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Często określenia typu : powinnaś znaleźć kogoś lepszego ,jesteś cudowna i zasługujesz na więcej to nic innego tylko ugrzeczniona forma myśli : nie mam już na to ochoty, nie kręcisz mnie i lepiej jak się rozejdziemy. Nie każdy potrafi powiedzieć tego wprost albo uważa że tak będzie grzeczniej, milej bo wielu osobom nie przejdzie przez usta określenie ; to koniec , rozejdzmy się . Obym się mylił 3 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:01:19 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Skywalk napisał/a:Często określenia typu : powinnaś znaleźć kogoś lepszego ,jesteś cudowna i zasługujesz na więcej to nic innego tylko ugrzeczniona forma myśli : nie mam już na to ochoty, nie kręcisz mnie i lepiej jak się rozejdziemy. Nie każdy potrafi powiedzieć tego wprost albo uważa że tak będzie grzeczniej, milej bo wielu osobom nie przejdzie przez usta określenie ; to koniec , rozejdzmy się . Obym się myliłNie, to zupełnie nie o to chodzi, jestem tego pewna. On naprawdę myśli, że nie jest dla mnie wystarczająco dobry, nie daje mi oparcia (dla niego wsparcie jest tożsame z zabezpieczeniem finansowym). Bardzo mnie kocha, widzę to w jego czynach, gestach, widzę też jak cierpi nie mogąc dać mi tego, co chciałby. 4 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 22:04:42 Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie odpowiedzieć. 5 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 22:11:29 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Musicie oboje się wspierać. Polecam psychologa. Jeśli nie to TY się wypalisz w związku z nim jak moja Ex bo kobieta nie jest w stanie być oparciem dla faceta przez dłuższy czas. 6 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:11:55 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Skywalk napisał/a:Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie to mam na myśli. Bardzo chciałabym mu pomóc uwierzyć w siebie, on wiele razy mi pomógł, ale jakoś tego nie zauważa, jak już mówiłam dla niego o wartości mężczyzny świadczy wyłącznie to, ile zarabia, jak go pozbawić takiego dziwnego myślenia? 7 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 22:22:08 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś? 8 Odpowiedź przez blue83 2014-07-27 22:26:39 Ostatnio edytowany przez blue83 (2014-07-27 22:27:54) blue83 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-02 Posty: 146 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" kingaa92 napisał/a:Skywalk napisał/a:Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie to mam na myśli. Bardzo chciałabym mu pomóc uwierzyć w siebie, on wiele razy mi pomógł, ale jakoś tego nie zauważa, jak już mówiłam dla niego o wartości mężczyzny świadczy wyłącznie to, ile zarabia, jak go pozbawić takiego dziwnego myślenia?Ja mam bardzo podobnie. Też mnie to zastanawia dlaczego tak czasem jest Tyle że to jest na razie związek na odległość (467 km pociągiem), nie widzieliśmy się jeszcze, dopiero pod koniec sierpnia mamy zaplanowane. Jesteśmy już ze sobą 4 miesiąc. Teraz ona jest w Holandii i pracuje na nasz wspólny dom. Ja na razie nie mogę bo jestem po wypadku i ledwo co chodzę o kulach Ona jest strasznie wybuchowa, potrafi z niczego zrobić awanturę. Ja jestem osobą spokojną, szukająca zawsze jakiegoś sensownego rozwiązania, ale ona się obraża jak do niej mówie i chce być przejdźmy do sedna sprawy. Dwa razy już mi powiedziała, "że zasługuję na ideał kobiety, a ona jest zwykła prostą dziewczyną" Nie wiem co ma wtedy na myśli, może akurat chce wsparcia, jakiś ciepłych słówek. Ale nie ma co tamto, strasznie mnie denerwuje i boli takie żeby była szczęśliwa i nie myślała o takich głupotach. Nie wiem co mam odpowiadać w takich momentach. Jedyne co to strasznie mi smutno Pozdrawiam,Piotr (blue83) 9 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:48:05 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" MaciekM napisał/a:on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś?Moim zdaniem on myśli jakoś w ten sposób: "co z tego, że zrobię studia, zmienię pracę, skoro ona też w tym czasie zrobi kroki naprzód, obroni magisterkę, znajdzie dobrą pracę, po co ja jej jestem potrzebny? Nigdy jej nie przegonię, więc nie ma dla nas szansy, co ze mnie za partner jak moja kobieta jest silniejsza ode mnie? Jak mam jej pomagać, wspierać? Nie zasługuję na nią". Jednym słowem błędne koło... 10 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 23:13:24 Ostatnio edytowany przez Skywalk (2014-07-27 23:15:56) Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Wiesz ja w takich przypadkach żeby kogoś zmotywować stosuję tak zwaną pozytywną zjebkę. Jak ktoś mówi że czegoś nie może że nie potrafi to ja wyjeżdzam na niego z hasłami typu : "tak ? to bardzo ciekawe, to chyba już zapomniałeś jak świetnie udało ci się zrobić ...... "albo " to w takim razie kto za ciebie zrobił ..... aż Cię chwalili, chyba już nie pamiętasz że inni nie dali rady a ty sam to załatwiłeś" - i mówię to w formie wyrzutu prawie jak przy kłótni. Taka manipulacja ale użyta w dobrym celu. Wiele osób mi dziękowało za taką formę opier.... Takie potrzepanie często powoduje że osoba zaczyna w siebie wierzyć. Oczywiście w miejsca kropek drobne sukcesy , nawet typu naprawienie kontaktu. 11 Odpowiedź przez thepass 2014-07-27 23:15:54 thepass Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-08-21 Posty: 8,853 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Jak dla mnie to sa 2 wyjscia, albo ma kompleksy bo czuje sie gorszy i nie uważa, byscie sie razem spełnili w tej relacji, albo jest niby miły, a oznacza to tylko zerwanie, bo nic nie czuje. 'She's the kind of girl you dream of'"Mało pewne siebie kobiety zawsze będą biec za tym, czego nie mogą mieć, szukać czegoś czego nie ma."Nie ma możliwości obdarzenia najgłębszym uczuciem jakim dysponuje człowiek, kogoś, kto nie jest dla ciebie dobry i traktuje cie nie tak jak byś chciał. Zakochanie w wyobrażeniach.|Tylko pod mailem| 12 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 23:25:26 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" kingaa92 napisał/a:MaciekM napisał/a:on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś?Moim zdaniem on myśli jakoś w ten sposób: "co z tego, że zrobię studia, zmienię pracę, skoro ona też w tym czasie zrobi kroki naprzód, obroni magisterkę, znajdzie dobrą pracę, po co ja jej jestem potrzebny? Nigdy jej nie przegonię, więc nie ma dla nas szansy, co ze mnie za partner jak moja kobieta jest silniejsza ode mnie? Jak mam jej pomagać, wspierać? Nie zasługuję na nią". Jednym słowem błędne koło...przecież związek to nie wyścig tylko drużyna która gra do jednej bramki. 13 Odpowiedź przez solinka 2014-07-28 14:46:11 solinka Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 303 Wiek: Cudowne 42 lata Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Walcz, nie daj się mała. "Anioły, jak im się połamie skrzydła, to muszą na miotle latać" zawsze chętna do pogaduszek GG 5108299 14 Odpowiedź przez Saciu 2014-07-28 15:17:17 Saciu Net-Facet Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2012-03-16 Posty: 73 Wiek: 23 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Doskonale rozumiem tego kolesia, bo sam jestem raczej zdolny ale bardzo niezmotywowany, też mam tendencję do zniechęcania się. Albo tak jak mówią w wątku, chce ci w delikatny sposób po prostu powiedzieć, że ma dosć, albo serio ma tak niską samoocenę i uważa się za takie zero. A takie myślenie jest bardzo toksyczne i dużo psuje. Don't be a gentleman, be a man. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
The Spy Who Dumped Me. Opis filmu. Audrey jest uroczą, ale raczej zwyczajną dziewczyną. Nie w głowie jej szalone przygody, ryzykowne postępki, spontaniczne porywy. Jej największą ekstrawagancją jest przyjaźń ze zwariowaną i nieprzewidywalną Morgan. Życie obu dziewczyn zostanie wywrócone do góry nogami, gdy okaże się, że
fot. Adobe Stock, Кирилл Рыжов Był początek maja, gdy koleżanka ze studiów zaprosiła mnie do siebie na wieś, na urodziny. Szykowało się ognisko, pieczone kiełbaski, piwo i dobra zabawa. I wszystko było. A oprócz tego wszystkiego był jeszcze on, Bartosz, sąsiad Gośki, a właściwie jej rodziców. Zupełnie nie wyglądał na rolnika prowadzącego trzydziestohektarowe gospodarstwo. Był przystojniejszy, bardziej oczytany i bardziej elokwentny niż większość moich kolegów, a poza tym miał w sobie ten magnetyzm, który przyciąga wszystkie kobiety. Przyciągnął swoim czarem również mnie… Od razu wiedziałam, że to był błąd Wypiłam trochę przy tym ognisku, może nawet więcej niż trochę, ale przecież wszyscy pili. Poza tym nie byłam pijana, byłam tylko lekko oszołomiona. Rozmawialiśmy, poszliśmy na spacer, nagle zaczęliśmy się całować. Mój chłopak nigdy nie działał na mnie aż tak, nigdy nie miałam takich motyli w brzuchu ani takich miękkich kolan. A potem już nie potrafiłam oprzeć się nie tylko Bartkowi, ale i samej sobie. Dopiero rankiem, kiedy otworzyłam oczy, przyszło opamiętanie. Co ja zrobiłam? – patrzyłam z przerażeniem na śpiącego obok mnie obcego chłopaka; wysunęłam się spod koca i zaczęłam nerwowo zbierać swoje rzeczy rozrzucone po podłodze. Miałam nadzieję, że zdążę się ubrać i zniknąć, zanim Bartosz się obudzi. Zdążyłam. – Martwiłam się o ciebie – Gośka spojrzała na mnie z wyrzutem. – Gdzieś ty się podziewała? Podobno wyszłaś z ogniska z Bartoszem… – wciąż mierzyła mnie upartym spojrzeniem w którym była ciekawość, niepokój, zmartwienie i chyba odrobina zazdrości. – Muszę wracać do Warszawy – mruknęłam niechętnie, pomijając milczeniem jej pytania. – Oszalałaś? Miałyśmy wracać jutro. – Ale ja muszę dzisiaj – uparłam się. Byłam tak zdenerwowana, że nie potrafiłam na poczekaniu wymyślić żadnego kłamstwa. Miałam tylko nadzieję, że Bartosz nikomu nie powie o naszej wspólnej nocy, o mojej wielkiej pomyłce. Bo to była pomyłka. Przecież ja miałam Grzegorza, kochałam go. Niestety, Gosia przyjechała do naszego mieszkania następnego dnia, dokładnie poinformowana o tym, co się wydarzyło. – Dlaczego uciekłaś? – zapytała i zaraz dodała: – Bartosz to wspaniały chłopak. – Daj spokój, to była pomyłka. – Nie dla niego, Bartek się w tobie zakochał. – W jedną noc? Zresztą ja mam Grzesia. – Grzesia masz? To dlaczego zdradziłaś go z Bartoszem, skoro tak bardzo go kochasz? – Nie wiem, tak się po prostu stało – mówiłam prawdę. – Błagam cię, Gośka, nie mów nikomu, nie mów Grześkowi – prosiłam. – Ja mogę nie mówić, ale nie zdziwię się, jeśli Bartek tu przyjedzie, jeśli będzie chciał pogadać – dobiła mnie tymi słowami. Nie chciałam tu Bartosza, wtedy wszystko mogło się wydać. Pragnęłam jak najszybciej zapomnieć o swojej niefortunnej przygodzie. Wszystkiego się domyśliła... Bartosz nie przyjechał, na szczęście nie próbował mnie szukać, ale stało się coś jeszcze trudniejszego, jeszcze gorszego. Kilka tygodni później zaczęłam podejrzewać, że jestem w ciąży, a nie miałam pojęcia, czyje może być dziecko – Grześka czy Bartka. Odwlekałam zrobienie testu tak długo, że Gośka zaczęła wszystkiego się domyślać. – Czy to dziecko Bartka? – zapytała prosto z mostu któregoś wieczoru. – Jakie dziecko?! – warknęłam ze złością. – Nie udawaj, rzygasz codziennie jak kot, schudłaś. Coś strasznie długa ta twoja niestrawność… – zakpiła. – Dobra, idę po test. Pół godziny później wykonałam trzy testy, jeden po drugim. Potem siedziałam na kanapie i płakałam, a Gośka była zła. Zaczynałam podejrzewać, że podkochiwała się w Bartoszu i żarła ją zazdrość. Było mi jednak wszystko jedno. Jeśli chce, niech go sobie bierze! – Powiedz Grześkowi – powtarzała. – Niby co? Dobrze wiesz, że nie mam pojęcia, czyje to dziecko! – wybuchłam. – To trzeba zrobić badania i będzie wiadomo. Nie żyjemy w średniowieczu. Bartkowi też przecież musisz powiedzieć. Kiedy krzyknęłam, że nie mam takiego zamiaru, zagroziła, że sama mu powie. Pokłóciłyśmy się wtedy, bo zarzuciłam jej, że kocha się w Bartku, jest o niego zazdrosna i tylko boi się do tego przyznać, bo Bartosz jej nie chce. – Głupia jesteś – usłyszałam w odpowiedzi. – Bartek to mój przyjaciel od dzieciństwa, sąsiad i przede wszystkim bardzo dobry chłopak. Nie pozwolę ci go krzywdzić. Ma prawo wiedzieć, jeśli to jest jego dziecko. Ale ja nie chciałam, żeby wiedział. Gdyby nie Gośka, to pewnie powiedziałabym Grzegorzowi, że jestem z nim w ciąży, wzięłabym z nim ślub i jakoś żyła z tym kłamstwem i jego niewiedzą. Tak by pewnie było, gdyby nie moja przyjaciółka, która była zapewne większą przyjaciółką Bartosza niż moją, i zagroziła, że jeśli będę kłamać, to ona osobiście powie prawdę zarówno Bartoszowi, jak i Grzegorzowi. Grzesiek nie chciał słuchać żadnych moich tłumaczeń, próśb ani przeprosin. Usłyszałam, że nie chce mnie więcej znać, i jeżeli dziecko okaże się jego, to będzie płacił na nie alimenty, ale my się w tej chwili rozstajemy. Natomiast Bartosz był cały w skowronkach. Oznajmił, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, bardzo by chciał, żeby dziecko było jego, ale nawet jeśli okaże się, że to Grzegorz jest ojcem, on i tak się ze mną ożeni, a dziecko będzie kochał jak własne. Bo kocha jego matkę. Nie chcę być żoną rolnika Kiedy zapytałam, jak wyobraża sobie naszą wspólną przyszłość, dowiedziałam się, że mogę skończyć medycynę (łaskawie mi pozwolił) i pracować w ośrodku zdrowia na wsi. On naprawdę ma duże dochody z gospodarki i ptasiego mleka mi nie zabraknie. Ani naszym dzieciom. Już mówił o nich w liczbie mnogiej, chociaż na razie nie mieliśmy ani jednego. Problem w tym, że ja nie chciałam za niego wychodzić za mąż ani mieszkać na wsi i pracować w wiejskim ośrodku zdrowia, nie wyobrażałam sobie tego. Nie takie miałam plany, nie tak miało wyglądać moje życie. Zaplątałam się i nie było już możliwości odwrotu. Grzegorz mnie nie chciał, nie potrafił mi wybaczyć zdrady. Bartosz chciał się żenić, ale ja z kolei nie chciałam jego. No i zostałam sama, sama w ciąży, niepewna, kto jest ojcem mojego dziecka. Na dodatek musiałam szukać nowego mieszkania, bo Gośka obraziła się na mnie, twierdząc, że skrzywdziłam jej przyjaciela, który cierpi, bo nie dość, że nie chcę zostać jego żoną, to jeszcze chcę zabrać mu dziecko. Wcale nie chciałam mu zabierać, nie chciałam tylko być wiejską gospodynią i żoną rolnika. Badania wykazały, że noszę dziecko Bartosza. Grzegorz nie chciał mieć ze mną nic do czynienia, a Bartek ponowił oświadczyny. Ja kolejny raz odmówiłam. Nie kocham go i nie chcę być jego żoną. Trudno, sama wychowam swoje dziecko, no może z małą pomocą jego ojca, który uparcie twierdzi, że chce brać czynny udział w życiu maleństwa. No i powtarza, że może jednak namyślę się, zmienię zdanie i zostanę jego żoną. Nie zostanę, już wolę być samotną matką. Czytaj także:„Zazdrościłam przyjaciółce, bo w przeciwieństwie do mnie, zrobiła karierę. Gdy powinęła mi się noga, to właśnie ona mi pomogła”„Spotkałam mężczyznę swojego życia, ale musiałam mu powiedzieć, że... nie możemy być razem. Jego reakcja mnie zaskoczyła”„Rodzina wyzywa mnie od głupców, bo wziąłem sobie kobietę po przejściach. Dla nich rozwódka z dzieckiem, to wybrakowany towar”
Mój mąż, z którym mieszkaliśmy przez 13 lat, zostawił mnie dla innej kobiety. Ostatnie miesiące naszego wspólnego życia były zatrute podejrzliwością i jednocześnie zaprzeczeniem tego, co się działo.
fot. Adobe Stock, Pixel-Shot Tamtego roku jeszcze na początku lutego byłam niezwykle podekscytowana perspektywą walentynek. Sugerowałam Julkowi między wierszami, że chciałabym gdzieś z nim pójść, zrobić coś romantycznego, do tego od stycznia miałam już dla niego prezent – kupon na rytuał w spa we dwoje z masażami i kąpielą z płatkami kwiatów. Zawsze lubiłam walentynki. Uważałam je za święto miłości i co roku spędzałam je z jakimś chłopakiem. Nawet jeśli moje związki potem się kończyły, to i tak mi zależało, żeby czternasty lutego spędzić jak najmilej. Ale 10 lutego Julek mnie rzucił – Wiem, że oczekujesz czegoś więcej, niż mogę ci zaoferować – powiedział tonem wyuczonej lekcji. – Tak naprawdę to od początku do siebie nie pasowaliśmy. Jesteś wspaniałą osobą i mam nadzieję, że nie będziesz mnie źle wspominać. Nie miałam pojęcia jak mogłam przeoczyć fakt, że „do siebie nie pasowaliśmy”. W mojej opinii, byliśmy wspaniałą parą! Pierwszy wieczór jako singielka spędziłam przed telewizorem w towarzystwie kota i pudełka lodów karmelowych. Wydawało mi się, że świat się skończył i już nigdy nie będę szczęśliwa. Płakałam, jadłam te lody, opowiadałam puchatej Buźce, jak się zawiodłam na mężczyznach, i że nigdy więcej nikomu nie zaufam, a potem zasnęłam na kanapie w ubraniu. Następnego dnia nie było lepiej, wciąż uważałam, że przegrałam życie. W przypływie smutku zadzwoniłam do Margo, mojej koleżanki, z którą ciągle miałyśmy się spotkać, ale nie było kiedy, bo przecież byłam z Julkiem. Wiem, że to okropne, ale miałam nadzieję, że od naszej ostatniej rozmowy miesiąc wcześniej nie znalazła sobie chłopaka i będę mogła liczyć na zrozumienie drugiej samotnej duszy. – Serio? Zerwaliście? – zmartwiła się. – No, bardzo mi przykro. – A ty się z kimś spotykasz? – zagaiłam. Zaprzeczyła, więc zapytałam, co w takim razie robi w Walentynki. Miałam w zanadrzu niezobowiązujące zaproszenie do mnie na babski wieczór, kolejne pudełko lodów, oglądanie komedii i zastanawianie się, gdzie się podziali wszyscy porządni faceci. – W walentynki idę do szpitala – powiedziała podekscytowanym tonem kompletnie niepasującym do treści tego zdania. – Wiesz, moja mama jest lekarką na pediatrii i mówiła, że w zeszłym roku dzieci bardzo chciały jakoś obchodzić walentynki, ale nie miał kto tego zorganizować. Bo mikołajki czy Dzień Dziecka to dużo łatwiej – dajesz prezenty i po sprawie, ale tutaj to trzeba by coś wymyślić. No i idę z dwójką znajomych zrobić dzieciakom animacje… Słuchaj, a może chcesz się przyłączyć? Co będziesz siedzieć sama, skoro możesz zrobić coś dobrego? Właściwie nie miałam powodu, żeby odmówić Przecież i tak byłabym w ten dzień tylko z kotem. Powiedziałam, że dobrze, pomogę im z organizacją atrakcji. Znajomymi Margo okazali się jej nauczyciel jogi o wyglądzie brodatego hippisa i sąsiadka, która była grubo po sześćdziesiątce. Eryk i Mirka przyjęli mnie do zespołu i od razu przydzielili zadanie. – Robimy pocztę walentynkową – oznajmiła Mirka. – Najpierw będziemy z dziećmi robić kartki, a potem je zbierzemy i rozniesiemy po oddziale. Ty odpowiadasz za zakup materiałów, dam ci pieniądze ze zbiórki. Nie protestowałam. Pojechałam do sklepu papierniczego i kupiłam bloki rysunkowe, papier kolorowy, brokat, klej i masę fantazyjnych ozdóbek. W sumie to od czasu podstawówki nie miałam do czynienia z pracami plastycznymi, ale skoro to miało poprawić humor chorym dzieciom, to byłam gotowa wycinać czerwone serduszka i posypywać je brokatem. Co mi tam! W dniu walentynek mali pacjenci już na nas czekali z niecierpliwością. Dawno nie byłam w szpitalu i zapomniałam, jak tam jest przygnębiająco, zwłaszcza zimą, kiedy za oknami jest ciemno i słychać tylko wycie wiatru w koronach wyłysiałych drzew w przyszpitalnym parku. Miejscem pracy mamy Margo okazał się instytut reumatologii, więc dzieci, które tam leżały, miały zdeformowane stawy albo były całe spuchnięte od sterydów. Niektóre były malutkie, inne starsze, sporą część stanowiły nastolatki. Na oddziale była duża świetlica, w której zorganizowaliśmy zajęcia robienia kartek. Pojawiło się osiemnaścioro dzieci, niektóre na wózkach inwalidzkich albo poruszające się o kulach. Dziewczynka o twarzy zdeformowanej przez opuchliznę posterydową tak bardzo, że nie mogłam rozpoznać jej wieku, poprosiła mnie o pomoc w zrobieniu jej kartki. Jej palce były powykręcane. – Co byś chciała? Serce? Może kotki? – zapytałam, próbując opanować emocje. – Dla kogo ta kartka? – Dla doktor Oli – odpowiedziała chrypiącym głosikiem. – I chciałabym jeszcze zrobić dwie, dla siostry Asi i siostry Marleny. I wolałabym kwiatki, nie serca. Serce mi rosło, gdy na nich patrzyłam Miałam takie ozdóbki. Zgięłam brystol i zapytałam ją, gdzie nakleić dekoracje. – A mogę sama? – zapytała i zrobiło mi się głupio, że tego nie zaproponowałam. Widziałam, jak trudno jej było cokolwiek uchwycić w palce, ale się starała. Zależało jej, żeby róże i stokrotki były równo przyklejone. Potem zdecydowała się na jeszcze jedną kartkę, z jednorożcem i tęczą. Obficie posypała ją różowymi drobinkami. – To dla mojej siostry – powiedziała. – Nie widziałam jej od pół roku, bo jest za mała, żeby przyjeżdżać do szpitala, mama tak mówi. Ale dam rodzicom kartkę dla niej. Ona lubi jednorożce. Był też mały chłopiec, oceniłam go na jakieś pięć lat. Okazało się, że miał czternaście, tylko nie rósł, jak szepnęła mi Margo. Miał sprawne ręce, ale widać było, że nie radził sobie z zadaniem. Wpatrywał się w pudełko z ozdobami, jakby nie wiedział, od czego zacząć. – Dla kogo będzie ta kartka? – zagaiłam, siadając obok niego. – Dla jednej dziewczyny – szepnął. – Ale nie podpiszę jej. Ona nie może wiedzieć, że to ode mnie. Nie wiem, kim była Ewa, ale Wojtek chyba naprawdę był w niej zakochany, bo kartka aż lśniła od brokatu, błyszczącej folii i napisów „Love”. Kiedy skończył, zeskoczył z krzesełka i wrzucił swoje dzieło do skrzynki. Dzieci coś mi uświadomiły W drzwiach minęła go dziewczynka podpierająca się kulą. Była o dobre pięćdziesiąt centymetrów wyższa i miała blond włosy do pasa. Widziałam, jak się zatrzymała, mijając kolegę, i coś powiedziała, a on szybko uciekł. Kiedy usiadła obok, powiedziała, że ma na imię Ewa. – Czy w walentynki daje się też kartki przyjaciołom? – zapytała, a ja przytaknęłam, że oczywiście. – No to zrobię dla moich przyjaciółek. Poproszę o trzy kartki. Albo nie, o cztery – poprawiła się. – Jeszcze dla jednego przyjaciela… Trudno opisać wzruszenie, jakiego doznałam, kiedy zobaczyłam, że ostatnią kartkę – przyozdobioną wyjątkowo starannie – Ewa zaadresowała do Wojtka. Ona też się nie podpisała i zastanawiałam się, czy chłopiec się domyśli, że to od niej. Byłam tak przejęta robieniem kartek, poznawaniem urywków historii dzieciaków i rozmowami z nimi, że nie wiem, kiedy zleciały mi trzy godziny. W końcu każdy, kto chciał, wrzucił swoją kartkę do skrzynki i mali pacjenci rozeszli się po swoich salach, bo na metalowych wózkach właśnie wjeżdżała kolacja. Po kolacji przeszliśmy się we czwórkę po oddziale, rozdając walentynki. Każde dziecko dostało swoją – od przyjaciela, przyjaciółki albo tajemniczego wielbiciela. Jedni dostali więcej kartek, inni mniej, ale nikt nie został z pustymi rękami. – Jak to się stało? – zapytałam Margo, kiedy wyszliśmy ze szpitala. – Przecież to niemożliwe, żeby każdy dostał od kogoś walentynkę… Koleżanka tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że dostała od pań pielęgniarek listę imion wszystkich dzieci. – Pomyślałaś o wszystkim! – wykrzyknęłam z podziwem; a potem dodałam: – Wiesz co? Strasznie ci dziękuję, że mnie zaprosiłaś do tej akcji. To były najlepsze Walentynki w moim życiu! – Serio? – uniosła brwi. – Przecież ty zawsze miałaś jakiegoś chłopaka, chodziłaś na randki, dostawałaś prezenty. Naprawdę podobało ci się siedzenie z dziećmi w szpitalu? Popatrzyłam na nią bardzo poważnie. – Jeśli walentynki mają być świętem miłości, to spędziłam je najlepiej na świecie – oznajmiłam z przekonaniem. – À propos prezentów, to mam wolne miejsce na rytuał spa z masażem przy świecach. Chcesz się wybrać? Co się ma zmarnować. – A nie wolisz poczekać, aż poznasz jakiegoś faceta, żeby iść z nim? – zapytała. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że wcale bym nie wolała. Czegoś się nauczyłam tamtego dnia. Tego, że miłość i przyjaźń są wartością przez cały rok, nie tylko od święta. I tego, że moje smutki z powodu faceta, który mnie zostawił, są maleńkie w porównaniu z problemami tamtych dzieci. I jeszcze, że skoro one potrafiły dzielić się pięknymi chwilami mimo wyniszczających chorób, to ja powinnam nauczyć się tego tym bardziej i to jak najszybciej, zamiast użalać się nad swoim losem. – Idziemy razem – powiedziałam więc do Margo. – A potem obgadamy kolejną akcję. Może malowanie pisanek na Wielkanoc? Czytaj także:„Najbliższą rodziną męża był... telewizor. Wnuki ciągle pytały, dlaczego dziadek woli patrzeć w ekran niż się z nimi bawi攄Byłam już dziewczyną, żoną i kochanką. Żaden mężczyzna nie był wart mojego czasu, potrafią jedynie rozczarowywa攄Harowałam jak maszyna, żeby zarobić na spokojną starość. Syn wszystko przehulał i uciekł, a ja zostałam z niczym”
Nazywam się Joanna i mam 19 lat. Chciałabym się z Wami podzielić moim świadectwem odmawiania nowenny pompejańskiej. Nowennę zaczęłam odmawiać pod koniec II klasy liceum. Było mi wtedy bardzo trudno. Chłopak mnie rzucił bo zakochał się w innej. W dodatku wszędzie gdzie się dało rozpowiadał kłamstwa na temat mojej rodziny.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-04-22 15:17:10 miisiaa94 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-22 Posty: 6 Temat: chłopak zostawił mnie dla innej Witam. Mam strasznie namieszane w głowie i nie mam pojęcia co mam myśleć. 3 tygodnie temu zostawił mnie chłopak. Znamy się od 4 lat ale dopiero 9 miesięcy temu zaczęliśmy być ze sobą. Starał się o mnie od samego początku jak się poznaliśmy. Choć wydawało się ze byliśmy tylko kumplami to obydwoje skrycie się w sobie kochaliśmy, choć żadne z nas nie zdawało sobie z tego sprawy. Na początku miał dziewczyne dlatego ja się nie przyznawałam do tego ze go lubie, ale gdy raz mu powiedziałam ze podoba mi się jego kolega zrobil się inny.. pytal się co bym zrobila gdyby mi powiedział ze mu na mnie zależy.. wiec raz się spotkaliśmy i mi się przyznal ze od początku mu się podobałam ze kiedy przychodzil do mnie mowiac ze zerwal z dziewczyna chciał zebym jakos zareagowala.. wtedy pierwszy raz widziałam jak placze bo nie wiedział co ma zrobić pytal się mnie czy gdy zostawi dziewczyne czy z nim będę odpowidzialam mu wtedy ze nie wiem bo nie chce cierpieć, chciał nawet wtedy zdradzić swoja dziewczyne, nie patrzyl na to ze był z nia prawie rok. Od tej rozmowy było miedzy nami przez jakiś czas dobrze ale po jakims czasie przestal się odzywac nic nie pisal nie rozmawial ze mna. Bylam zalamana bo nie wiedziałam co się dzieje ale dalam spokoj. Po dwóch latach nie rozmawiania ze sobą zaprosil mnie do znajomych na facebooku, bylam w szoku, po chwili patrze napisał do mnie.. pisaliśmy ze sobą jak starzy znajomi jakbyśmy nie stracili ze sobą w ogole kontaktu.. mowil mi ze nie jest z ta dziewczyna od kilku miesięcy ze zaluje ze z nia w ogole był ale się cieszy ze ma to za sobą. Pisal mi ze ma tam jakas dziewczyne i w ogole. A jak zaproponowałam spotkanie żeby pogadać to zgodzil się bez wachania. Kiedy się spotkaliśmy to było jak za dawnych lat. Powiedział mi ze jednak nie ma dziewczyny ze to tylko jego dobra kumpela. Na koniec spotkania zabral mi cos i żeby mi oddac musiałam go pocalowac. Zrobiłam to niby od niechcenia ale chciałam tego bardzo i to wyczul bo zaczal się ze mnie smiac ze widać ze tez tego chciałam itd. Pod moim domem pocalowal mnie wtedy on, ale to nie były pocałunki takie bo były tylko takie pelne uczuc, nie potrafie tego opisac.. pamiętam to do dziś chociaż minal od tego dnia przeszlo rok, następnie mnie mocno do siebie przytulil i tylko uslyszalam słowa ?w końcu? nie mogliśmy się rozstać no ale trzeba było. Na drugi dzień napisał do mnie jak gdyby nigdy nic, pisal o tym ze się pakuje bo jedzie na studia tylko przez chwile było wspomnienie cos z poprzedniego wieczoru.. i znowu kontakt ucichl.. ja się nie odzywalam i on także.. po miesiącu odezwal się znowu jakgdyby nigdy nic smial się z mojego zdjęcia które miałam dodane z misiem pluszowym ze to on powinien być a nie misiu.. to się zdenerwowałam i mu wszystko wygarnelam. Napisałam mu ze czułam się przez niego wtedy wykorzystana ze po krótkim czasie miał dziewczyne i w ogole. Napisał mi ze to nie jest tak ze chce się spotkać i pogadać.. ze to nie jest rozmowa przez kompa.. wypytywałam się go o co mu chodzi to w końcu się przyznal ze mu na mnie caly czas zależy itd.. miałam się z nim przed swietami wielkanocnymi w zeszłym roku spotkać ale nie chciałam odwolalam spotkanie bo ja wtedy nie wiedziałam czego ja chce a wiedziałam ze on będzie chciał ze mna być.. od tego czasu nasz kontakt znowu się popsul.. raz się z nim spotkałam ale to było takie calkiem inne spotkanie mowil ironicznie żeby go tylko na końcu nie pocalowala ale co mi później jak byliśmy razem powiedział ze wtedy on specjalnie tak poiedzial zebym to zrobila nie wazna dla niego była dziewczyna.. liczyłam się ja.. jak zawsze..pozniej pisal czasami do mnie miał taki moment ze dziewczyna go zdradzila stracil prace i zrezygnowal ze studiow.. był załamany..staralam się go pocieszyć.. znowu nasz kontakt się popsul nie gadaliśmy ze sobą dwa albo trzy miesiące i wtedy to ja wyciagnelam reke napisałam co u niego. Odpisal ze dobrze jest ze ma prace bardzo dobra ze się wszystko układa zaproponowałam spotkanie zgodzil się.. tylko ze mi pasowalo po mojej pracy czyli tak 23 i zapytałam czy mu pasuje on ze nie ma problemu czy tylko mi się będzie chciało a ja ze tak. Spotkaliśmy się znowu było jak za dawnych lat gadka szmatka spotkaliśmy kolege nasze był chwile z nami ale czul ze musi nas zostawić samych.. siedzieliśmy w jego samochodze twarze naprzeciwko siebie on miał zamknięte oczy cos mnie ruszylo i dotknelam reka jego policzka, spojrzał się na mnie takim wzrokiem ze do dzisiaj jak się przypomnę mam ciarki, było to takie spojrzenie którego czegos pragnie cudowne? przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy i po chwili mnie pocalowal znowu delikatnie i czule.. od tego momentu byliśmy przytuleni do siebie prawie nic nie mowilismy.. spotkaliśmy się na drugi dzień znowu tak pozno i znowu ta sama sceneria.. tylko mowil mi ze nie chce być moim kolega tylko ja udawałam ze tego nie slysze.. chciałam być z nim ale się balam? spotykaliśmy się takie przez prawie tydzień i tylko wtedy kiedy był w domu bo czasami na kilka dni był w pracy..jak się spotkaliśmy znowu ze znajomymi to zachowywaliśmy się jak para ale nia nie byliśmy.. wtedy on się zdenerwowal i powiedział ze chce być ze mna a ja ze się boje to powiedział ze mam się zastanowić czego ja chce ze on ciagle nie będzie za mna biegal i ze jak będę wiedziała to mam mu dac znac.. zaryzykowałam i mu powiedziałam ze chce z nim być.. i od tego dnia dokładnie 6 sierpnia zaczelismy się ze sobą oficjalnie spotykać.. było cudownie miedzy nami.. dopiero wtedy mi się przyznawal ze jak mielismy się spotkać wtedy przed swietami co go olalam był pod moim domem wieczorem plakal bo nie wiedział o co chodzi.. przyznal mi się ze na studiach kumplom tez plakal i mowil ze ja go nie chce.. był bardzo troskilwy czuly.. po 2tygodniach jak nie szybciej powiedział mi ze mnie kocha, przyznal się ze już wtedy jak się spotkaliśmy co od tego spotkania wszystko się zaczelo to chciał mi powiedzieć ze mnie kocha.. po dwóch miesiącach powiedział mi ze tak naprawdę my kochamy się od zawsze od początku naszej znajomości. Ze teraz jak mnie ma to już mnie nie wypuści.. wszystkim mowil ze jest ze mna szczęśliwy. Mowil mi ze chce mi się oswiaczyc ze jak mi się oświadczy tto nie będzie chciał długo czekac żeby mieć już mnie do końca. Wiele razy się pytałam czy uważa ze ja jestem ta jedyna czy to czuje on ze jest tego pewien ze nigdy do zadnej dziewczyny nie czul tego co do mnie.. były klotnie.. ale zawsze się godziliśmy były momenty ze chciał mnie zostawić ale zawsze wtedy kiedy miał trochę wypite co potem na drugi dzień mnie przepraszal.. chciał zebym w wakacje z nim zamieszkala mowil nawet już o dzieciach wszystkie jego plany były związane ze mna moje zresztą tez .. zerwal ze mna 1 kwietnia twierdzac ze mnie nie kocha już bylam w szoku..nie docieralo do mnie w ogole to co on do mnie mowi.. powiedział ze już od jakiegoś czasu tak jest.. nie wierzyłam.. mowil ze mnie przeprasza ze był ze mna bo myśl ze to się zmieni..ze mu tez jest ciężko ale jest w pracy i musi jakos funkcjonować ze chciał ze mna zerwac dawno ale nie wiedział jak.. dopiero na drugi dzień zaczelam wszystko analizować.. ze to co on mowil nie miało w ogole sensu? nie zachowywal się jak osoba która nie kocha.. ciagle mi powtarzal ze mnie kocha był czuly.. owszem były kłotnie, które mogly być powodem do tego żeby mnie zostawić nie robil tego.. kilka dni przed rozstaniem sam się bal ze chce go zostawić ze on nie chce tego.. dwa tygodnie szybciej jak mu mowialam ze nie powinien ze mna być bo nie mam nic co mogłabym mu dac on do mnie ze mam cos czego żadna inna nie ma jego serce mam ze jestem wyjatkowa bo jestem tylko jego i ze dla niego najważniejsze jest to zebym tylko z nim była.. dla mnie to wszystko nie miało sensu? chciałam się spotkać żeby to wyjasnic na spokojnie.. kilka dni po rozstaniu dowiedziałam się ze z inna jest ze swoja pracownica bo on jest menagerem.. ze niby już od miesiąca to trwa.. zalamalam się? spotkałam się z nim powiedział mi ze jak był ze mna nic takiego nie było a ze teraz co robi to już jest jego sprawa.. na koniec spotkania przytulil mnie do siebie choć mogl wsiasc do samochodu i odjechać jak się go zapytałam czy tak będzie wygladac nasz kontakt to on ze będzie jeszcze dobrze? a dwa dni po rozstaniu dzwonil do mnie o zaplakany ze ojciec wyrzucil go z domu ze spi u kolegi mowilam mu żeby przyjechal do mojej siostry bo ja tez tu jestem tlumaczyl się ze ma wypite a ja ze mu zalatwie transport wahal się ale nie zgodzil się.. zdziwiłam się ze do mnie zadzwonil a gdy mu to wypomniałam nie wiedział co ma powiedzieć.. przecież mogl zadzwonić do swojej nowej dziewczyny.. napisałam do jego innej pracownicy czy to prawda ze ma inna ona ze tak ale trwa to krotko od końca marca.. czyli od imprezy pracowniczej która mieli na pewno.. odbyla się ona w sobote a na drugi dzień jak się z nim spotkałam było wszystko dobrze przytulil mnie powiedział czesc słoneczko czy jestem zla pocalowal i było ok dziwny był w poniedziałek choć jak napisałam mu ze go kocha napisał ze on mnie tez no a we wtorek mnie zostawil.. dowiedziałam się ze w ten dzień jak ze mna zerwal caly dzień plakal przez prawie caly tydzień chodzil zmartwiony.. teraz niby zachowuje się jakby nic się nie stało dla mnie to jest dziwne bo pracowali razem od listopada czy grudnia i teraz nagle razem.. ona za nim jest glupia.. zostawila chłopaka po trzech latach to musiala mój związek zniszczyc? boli mnie to ze po tym wszystkim co razem przeszliśmy on nagle ma inna.. bylam pewna ze to był ten jedyny.. nasze mamy się znaly nasi dziadkowie się znali i jeszcze się okazało ze z profilu przypomina swietej pamięci mojego ojca.. wszystko było tak dobrze! Nie rozumiem tego! Proszę doradzcie mi co mam robi.. 3 tygodnie mija od kad nie jesteśmy razem.. ja nadal cierpie a on niby szczęśliwy z inna.. czy to możliwe ze już naprawdę mnie nie kocha? Ze jestem mu kompletnie obojetna jak mnie kochal tyle lat? Od dla mnie był gotow zrobić wszystko nie wyobrazalismy sobie zycia bez siebie wszystkie nasze klotnie obydwoje ciężko przezywalismy jak chciał przerwy to na drugi dzień jak się z nim spotkałam powiedział ze on nie chce zadnej przerwy i było cudownie.. nie kumam tego.. jak to w ogole możliwe? być dla kogos tak bliskim i nagle być obcym? ? doradźcie mi.. bo nadal mam metlik w glowie i nie wiem co myslec o tym wszystkim? nie zdziwie sie jak nikt tego nie przeczyta.. ale po prostu szukam odpowiedzi 2 Odpowiedź przez ciemna 2014-04-22 22:20:39 ciemna Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-08-26 Posty: 26 Odp: chłopak zostawił mnie dla innejfajnie, że napisałaś bo kiedyś kiedyś twoja historia będzie drogowskazem dla innych. A teraz powiem ci tak, że on chyba nie jest dojrzały emocjonalnie, nie podoba mi się jego zachowanie i to jak traktuje dziewczyny. Sama zobacz, że jak miał dziewczynę to chciał ją zdradzić z Tobą, a potem cię olał. Mówi ci jak bardzo cię kocha, jaki jest z tobą szczęśliwy i chce zamieszkać, a potem mówi, że cię nie kocha i chciał wcześniej to z tobą zakończyć. Olej chłopa, pokaż, że skoro wybrał inną to niech idzie do niej, a tobie niech da święty spokój bo nie raz zmarnował u ciebie szansę, a ta była ostatnią. Zranił cię i kolejny raz podważył zaufanie. Rozumiem, że teraz strasznie jest ci z tym się ogarnąć, od tak sobie o nim zapomnieć, ale uwierz mi, że wyjdzie ci do na dobre. Urwij kontakt i absolutnie się z nim jak pierwsza bo kryje się pod tym dwa rozwiązania, jeśli cię na prawdę kocha to do ciebie wróci i jak zobaczy że ty go nie błagasz, ani nie latasz za nim, nie piszesz to zrozumie co stracił i będzie sam szukał kontaktu, a jeśli nie zrozumie tego w porę to może być już szczęśliwa w innym i nowym związku. 3 Odpowiedź przez vero_nick26 2014-04-22 22:56:33 vero_nick26 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-23 Posty: 406 Odp: chłopak zostawił mnie dla innejOchłoniesz, to inaczej to przemyślisz, zrozumiesz. Podpisuję się 100% pod postem jego wybór. Niby facet ma już jakies swoje lata, ale oni długo mogą mieć sianko.. Wiem jak ciężko, ale olej dziada, bo on jak chorągiewka na wietrze jest. Albo coś zrozumie (bez Twojego czynnego udziału), albo przepadł lub to jeszcze nie jego czas. 4 Odpowiedź przez white_angel 2014-04-24 16:52:49 white_angel Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-24 Posty: 23 Wiek: 40 Odp: chłopak zostawił mnie dla innej Również uważam, że to wybór Twojego faceta. Onwwybrał inną - możliwe, że popełnił błąd. Ty potrzebujesz czasu i spokoju na poukładanie tego wszystkiego. Nic już na to nie poradzisz. Powodzenia! don't worry be happy 5 Odpowiedź przez miisiaa94 2014-04-27 14:15:22 Ostatnio edytowany przez miisiaa94 (2014-04-27 14:25:15) miisiaa94 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-22 Posty: 6 Odp: chłopak zostawił mnie dla innej ciemna napisał/a:fajnie, że napisałaś bo kiedyś kiedyś twoja historia będzie drogowskazem dla innych. A teraz powiem ci tak, że on chyba nie jest dojrzały emocjonalnie, nie podoba mi się jego zachowanie i to jak traktuje dziewczyny. Sama zobacz, że jak miał dziewczynę to chciał ją zdradzić z Tobą, a potem cię olał. Mówi ci jak bardzo cię kocha, jaki jest z tobą szczęśliwy i chce zamieszkać, a potem mówi, że cię nie kocha i chciał wcześniej to z tobą zakończyć. Olej chłopa, pokaż, że skoro wybrał inną to niech idzie do niej, a tobie niech da święty spokój bo nie raz zmarnował u ciebie szansę, a ta była ostatnią. Zranił cię i kolejny raz podważył zaufanie. Rozumiem, że teraz strasznie jest ci z tym się ogarnąć, od tak sobie o nim zapomnieć, ale uwierz mi, że wyjdzie ci do na dobre. Urwij kontakt i absolutnie się z nim jak pierwsza bo kryje się pod tym dwa rozwiązania, jeśli cię na prawdę kocha to do ciebie wróci i jak zobaczy że ty go nie błagasz, ani nie latasz za nim, nie piszesz to zrozumie co stracił i będzie sam szukał kontaktu, a jeśli nie zrozumie tego w porę to może być już szczęśliwa w innym i nowym co powiesz na to. Dowiedzialam sie ze ta dziewczyna z ktora jest "wkrecila" go niby w dziecko. Wiedziala i sama to komus powiedziala ze na trzezwo on mnie nie zdradzi, kazdy to wiedzial, ale jak sobie bardzo duzo wypije to jest taka szansa. I tak bylo na tej imprezie pracowniczej byl nawalony, ze szok nie ogarnial kompletnie. Dziewczyna ta nienawidzi mnie od poczatku ze szkoly bo chciala byc z pewnym chlopakiem ale on nie chcial bo czul cos do mnie. Msci sie, robi teraz mi wszystko na zlosc. Chce pokazac ze to ona jest teraz gora. Moj szwagier mi powiedzial ze on moze i pokazuje ze wszystko jest w porzadku ze u niego wszystko gra to tak naprawde widac ze cos jest nie tak. A Moj byly chlopak ma strasznie ciezki charakter i potrafi ukrywac uczucia.. To by wyjasnialo dlaczego plakal wtedy kiedy mnie zostawil.. czy mozliwe ze mnie jeszcze kocha, czy ma mnie juz kompletnie gdzies? bo wiem ze kochal wiem, bo to sie po prostu czuje..jak sie go raz zapytalam kiedy mielismy krotka przerwe czy chociaz przez chwile watpil w to ze bedzie miedzy nami dobrze i dalej bedziemy razem, on na to ze NIGDY nie watpil w to, ze by zawsze walczyl..naprawde nie wiem co mam myslec... to wszystko jest takie chore...:( a przez to ze bylo miedzy nami dobrze, obydwoje bylismy szczesliwi nawet jak sie klocilismy to bardziej boli.. bo wiedzialam ze nawet jak sie poklocimy to i tak zadne z nas nie zostawi drugiej osoby.. a tu nagle cos takiego.. cos co w zyciu bym nie pomyslala ze sie wydarzy..:( 6 Odpowiedź przez miisiaa94 2014-05-07 16:29:11 miisiaa94 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-22 Posty: 6 Odp: chłopak zostawił mnie dla innej Mam pytanie..Co sadzicie o takim zachowaniu:Chłopak, który pracuje i na nic niby nie ma zbytnio czasu, pisze do swojego kolegi do ktorego sie zbytnio nie odzywal z zapytaniem co slychac czy robi ognisko to moze wpadne ( to nic ze ten kolega juz kilkakrotnie robil ogniska i jakos zbytnio nie byl tym nigdy zainteresowany) na to mu kolega odpowiada ze tak tylko jego byla dziewczyna bedzie a on na to aha.. to nie wiem... nadchodzi dzien ogniska jego byla dziewczyna siedzi sobie ladnie przy ognisku i nagle patrzy zjawia sie jej byly chlopak ze swoja nowa dziewczyna i kumplem... on stanal kawalek dalej ale tak zeby miec swoja byla dziewczyne na przeciwko siebie jego obecna dziewczyna stala na przeciwko niego ale tak ze tej dziewczyny nie zaslaniala... mial w reku piwo i papierosa (co jego byla dziewczyna zabraniala mu palic) i widziala gdy on sie spojrzala ze on sie tez patrzy... krotko przed ich odjazdem jego obecna dziewczyna go przytulila i po chwili odjechali czyli byli na tym ognisku jakies 20 min moze nawet nie.. kazdy byl zdziwiony ze sie pojawil na tym ognisku i kazdy mowil tej dziedwczynie ze przyjechal specjalnie bo wiedzial ze tam ona bedzie.. po jakims czasie ona napisala do niego (co bylo bardzo glupie z jej strony) czy jest dumny z tego ze sie pojawil. on jej na to ze nie ma przychodzic na jakies ogniska ze swoja kobieta bo ty jestes. i tak jestem dumny. na drugi dzien ona mu napisala ze ma usunac jej numer ze nie chce go znac ze ona zawsze obrywa za to ze chciala wszystko dobrze ze w tym momencie zaluje ze go poznala itd. a on jej na to ze ma sie opanowac ze nie ma wygadywac na prawo i lewo swoich glupot ze nie jest ze mna bo nie chcial mnie ranic i ze to ze maja wspolnych znajomych to nie znaczy ze nie bedzie sie pojawial na imprezach gdzie ja jestem i ze przeprasza ze tak glupio wyszlo wczoraj.. to ona mu odpisala ze ona glupotow nie rozgaduje to on klamie wszystkim ze nie jest ze nia bo niby go zdradziala i ze nie chce go znac.. nic jej nie odpisal.. na drugi dzien pod wieczor dzwoni do niej jego mama ze ma prosbe czy moglaby sprawdzic czy nie ma w domu paragonu za buty ktore razem kupywalismy 8 miesiecy temu (to w ogole bylo dziwne) a ze nie mogla sie z nia dogadac to dala go do telefonu mowiac zeby sie nie rozlaczala a on mowiac do telefonu mial normalny glos jakby nigdy nic i sie zapytal o to samo czy nie mam tego paragonu... no kurde zal.. na jaki grzyb mialabym miec jego paragon do jego butow 8 miesiecy temu...;/ prosze o jakakolwiek opinie... 7 Odpowiedź przez Malinowa79 2014-05-21 14:10:01 Malinowa79 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-20 Posty: 3 Odp: chłopak zostawił mnie dla innejSpróbuj uroku miłosnego u Lilith Black Moon , bo jak widzę nie możesz o nim zapomnieć. 8 Odpowiedź przez shadzara 2014-05-21 20:09:47 shadzara Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-11 Posty: 134 Odp: chłopak zostawił mnie dla innej miisiaa94 napisał/a:Witam. Mam strasznie namieszane w głowie i nie mam pojęcia co mam myśleć. 3 tygodnie temu zostawił mnie chłopak. Znamy się od 4 lat ale dopiero 9 miesięcy temu zaczęliśmy być ze sobą. Starał się o mnie od samego początku jak się poznaliśmy. Choć wydawało się ze byliśmy tylko kumplami to obydwoje skrycie się w sobie kochaliśmy, choć żadne z nas nie zdawało sobie z tego sprawy. Na początku miał dziewczyne dlatego ja się nie przyznawałam do tego ze go lubie, ale gdy raz mu powiedziałam ze podoba mi się jego kolega zrobil się inny.. pytal się co bym zrobila gdyby mi powiedział ze mu na mnie zależy.. wiec raz się spotkaliśmy i mi się przyznal ze od początku mu się podobałam ze kiedy przychodzil do mnie mowiac ze zerwal z dziewczyna chciał zebym jakos zareagowala.. wtedy pierwszy raz widziałam jak placze bo nie wiedział co ma zrobić pytal się mnie czy gdy zostawi dziewczyne czy z nim będę odpowidzialam mu wtedy ze nie wiem bo nie chce cierpieć, chciał nawet wtedy zdradzić swoja dziewczyne, nie patrzyl na to ze był z nia prawie rok. Od tej rozmowy było miedzy nami przez jakiś czas dobrze ale po jakims czasie przestal się odzywac nic nie pisal nie rozmawial ze mna. Bylam zalamana bo nie wiedziałam co się dzieje ale dalam spokoj. Po dwóch latach nie rozmawiania ze sobą zaprosil mnie do znajomych na facebooku, bylam w szoku, po chwili patrze napisał do mnie.. pisaliśmy ze sobą jak starzy znajomi jakbyśmy nie stracili ze sobą w ogole kontaktu.. mowil mi ze nie jest z ta dziewczyna od kilku miesięcy ze zaluje ze z nia w ogole był ale się cieszy ze ma to za sobą. Pisal mi ze ma tam jakas dziewczyne i w ogole. A jak zaproponowałam spotkanie żeby pogadać to zgodzil się bez wachania. Kiedy się spotkaliśmy to było jak za dawnych lat. Powiedział mi ze jednak nie ma dziewczyny ze to tylko jego dobra kumpela. Na koniec spotkania zabral mi cos i żeby mi oddac musiałam go pocalowac. Zrobiłam to niby od niechcenia ale chciałam tego bardzo i to wyczul bo zaczal się ze mnie smiac ze widać ze tez tego chciałam itd. Pod moim domem pocalowal mnie wtedy on, ale to nie były pocałunki takie bo były tylko takie pelne uczuc, nie potrafie tego opisac.. pamiętam to do dziś chociaż minal od tego dnia przeszlo rok, następnie mnie mocno do siebie przytulil i tylko uslyszalam słowa ?w końcu? nie mogliśmy się rozstać no ale trzeba było. Na drugi dzień napisał do mnie jak gdyby nigdy nic, pisal o tym ze się pakuje bo jedzie na studia tylko przez chwile było wspomnienie cos z poprzedniego wieczoru.. i znowu kontakt ucichl.. ja się nie odzywalam i on także.. po miesiącu odezwal się znowu jakgdyby nigdy nic smial się z mojego zdjęcia które miałam dodane z misiem pluszowym ze to on powinien być a nie misiu.. to się zdenerwowałam i mu wszystko wygarnelam. Napisałam mu ze czułam się przez niego wtedy wykorzystana ze po krótkim czasie miał dziewczyne i w ogole. Napisał mi ze to nie jest tak ze chce się spotkać i pogadać.. ze to nie jest rozmowa przez kompa.. wypytywałam się go o co mu chodzi to w końcu się przyznal ze mu na mnie caly czas zależy itd.. miałam się z nim przed swietami wielkanocnymi w zeszłym roku spotkać ale nie chciałam odwolalam spotkanie bo ja wtedy nie wiedziałam czego ja chce a wiedziałam ze on będzie chciał ze mna być.. od tego czasu nasz kontakt znowu się popsul.. raz się z nim spotkałam ale to było takie calkiem inne spotkanie mowil ironicznie żeby go tylko na końcu nie pocalowala ale co mi później jak byliśmy razem powiedział ze wtedy on specjalnie tak poiedzial zebym to zrobila nie wazna dla niego była dziewczyna.. liczyłam się ja.. jak zawsze..pozniej pisal czasami do mnie miał taki moment ze dziewczyna go zdradzila stracil prace i zrezygnowal ze studiow.. był załamany..staralam się go pocieszyć.. znowu nasz kontakt się popsul nie gadaliśmy ze sobą dwa albo trzy miesiące i wtedy to ja wyciagnelam reke napisałam co u niego. Odpisal ze dobrze jest ze ma prace bardzo dobra ze się wszystko układa zaproponowałam spotkanie zgodzil się.. tylko ze mi pasowalo po mojej pracy czyli tak 23 i zapytałam czy mu pasuje on ze nie ma problemu czy tylko mi się będzie chciało a ja ze tak. Spotkaliśmy się znowu było jak za dawnych lat gadka szmatka spotkaliśmy kolege nasze był chwile z nami ale czul ze musi nas zostawić samych.. siedzieliśmy w jego samochodze twarze naprzeciwko siebie on miał zamknięte oczy cos mnie ruszylo i dotknelam reka jego policzka, spojrzał się na mnie takim wzrokiem ze do dzisiaj jak się przypomnę mam ciarki, było to takie spojrzenie którego czegos pragnie cudowne? przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy i po chwili mnie pocalowal znowu delikatnie i czule.. od tego momentu byliśmy przytuleni do siebie prawie nic nie mowilismy.. spotkaliśmy się na drugi dzień znowu tak pozno i znowu ta sama sceneria.. tylko mowil mi ze nie chce być moim kolega tylko ja udawałam ze tego nie slysze.. chciałam być z nim ale się balam? spotykaliśmy się takie przez prawie tydzień i tylko wtedy kiedy był w domu bo czasami na kilka dni był w pracy..jak się spotkaliśmy znowu ze znajomymi to zachowywaliśmy się jak para ale nia nie byliśmy.. wtedy on się zdenerwowal i powiedział ze chce być ze mna a ja ze się boje to powiedział ze mam się zastanowić czego ja chce ze on ciagle nie będzie za mna biegal i ze jak będę wiedziała to mam mu dac znac.. zaryzykowałam i mu powiedziałam ze chce z nim być.. i od tego dnia dokładnie 6 sierpnia zaczelismy się ze sobą oficjalnie spotykać.. było cudownie miedzy nami.. dopiero wtedy mi się przyznawal ze jak mielismy się spotkać wtedy przed swietami co go olalam był pod moim domem wieczorem plakal bo nie wiedział o co chodzi.. przyznal mi się ze na studiach kumplom tez plakal i mowil ze ja go nie chce.. był bardzo troskilwy czuly.. po 2tygodniach jak nie szybciej powiedział mi ze mnie kocha, przyznal się ze już wtedy jak się spotkaliśmy co od tego spotkania wszystko się zaczelo to chciał mi powiedzieć ze mnie kocha.. po dwóch miesiącach powiedział mi ze tak naprawdę my kochamy się od zawsze od początku naszej znajomości. Ze teraz jak mnie ma to już mnie nie wypuści.. wszystkim mowil ze jest ze mna szczęśliwy. Mowil mi ze chce mi się oswiaczyc ze jak mi się oświadczy tto nie będzie chciał długo czekac żeby mieć już mnie do końca. Wiele razy się pytałam czy uważa ze ja jestem ta jedyna czy to czuje on ze jest tego pewien ze nigdy do zadnej dziewczyny nie czul tego co do mnie.. były klotnie.. ale zawsze się godziliśmy były momenty ze chciał mnie zostawić ale zawsze wtedy kiedy miał trochę wypite co potem na drugi dzień mnie przepraszal.. chciał zebym w wakacje z nim zamieszkala mowil nawet już o dzieciach wszystkie jego plany były związane ze mna moje zresztą tez .. zerwal ze mna 1 kwietnia twierdzac ze mnie nie kocha już bylam w szoku..nie docieralo do mnie w ogole to co on do mnie mowi.. powiedział ze już od jakiegoś czasu tak jest.. nie wierzyłam.. mowil ze mnie przeprasza ze był ze mna bo myśl ze to się zmieni..ze mu tez jest ciężko ale jest w pracy i musi jakos funkcjonować ze chciał ze mna zerwac dawno ale nie wiedział jak.. dopiero na drugi dzień zaczelam wszystko analizować.. ze to co on mowil nie miało w ogole sensu? nie zachowywal się jak osoba która nie kocha.. ciagle mi powtarzal ze mnie kocha był czuly.. owszem były kłotnie, które mogly być powodem do tego żeby mnie zostawić nie robil tego.. kilka dni przed rozstaniem sam się bal ze chce go zostawić ze on nie chce tego.. dwa tygodnie szybciej jak mu mowialam ze nie powinien ze mna być bo nie mam nic co mogłabym mu dac on do mnie ze mam cos czego żadna inna nie ma jego serce mam ze jestem wyjatkowa bo jestem tylko jego i ze dla niego najważniejsze jest to zebym tylko z nim była.. dla mnie to wszystko nie miało sensu? chciałam się spotkać żeby to wyjasnic na spokojnie.. kilka dni po rozstaniu dowiedziałam się ze z inna jest ze swoja pracownica bo on jest menagerem.. ze niby już od miesiąca to trwa.. zalamalam się? spotkałam się z nim powiedział mi ze jak był ze mna nic takiego nie było a ze teraz co robi to już jest jego sprawa.. na koniec spotkania przytulil mnie do siebie choć mogl wsiasc do samochodu i odjechać jak się go zapytałam czy tak będzie wygladac nasz kontakt to on ze będzie jeszcze dobrze? a dwa dni po rozstaniu dzwonil do mnie o zaplakany ze ojciec wyrzucil go z domu ze spi u kolegi mowilam mu żeby przyjechal do mojej siostry bo ja tez tu jestem tlumaczyl się ze ma wypite a ja ze mu zalatwie transport wahal się ale nie zgodzil się.. zdziwiłam się ze do mnie zadzwonil a gdy mu to wypomniałam nie wiedział co ma powiedzieć.. przecież mogl zadzwonić do swojej nowej dziewczyny.. napisałam do jego innej pracownicy czy to prawda ze ma inna ona ze tak ale trwa to krotko od końca marca.. czyli od imprezy pracowniczej która mieli na pewno.. odbyla się ona w sobote a na drugi dzień jak się z nim spotkałam było wszystko dobrze przytulil mnie powiedział czesc słoneczko czy jestem zla pocalowal i było ok dziwny był w poniedziałek choć jak napisałam mu ze go kocha napisał ze on mnie tez no a we wtorek mnie zostawil.. dowiedziałam się ze w ten dzień jak ze mna zerwal caly dzień plakal przez prawie caly tydzień chodzil zmartwiony.. teraz niby zachowuje się jakby nic się nie stało dla mnie to jest dziwne bo pracowali razem od listopada czy grudnia i teraz nagle razem.. ona za nim jest glupia.. zostawila chłopaka po trzech latach to musiala mój związek zniszczyc? boli mnie to ze po tym wszystkim co razem przeszliśmy on nagle ma inna.. bylam pewna ze to był ten jedyny.. nasze mamy się znaly nasi dziadkowie się znali i jeszcze się okazało ze z profilu przypomina swietej pamięci mojego ojca.. wszystko było tak dobrze! Nie rozumiem tego! Proszę doradzcie mi co mam robi.. 3 tygodnie mija od kad nie jesteśmy razem.. ja nadal cierpie a on niby szczęśliwy z inna.. czy to możliwe ze już naprawdę mnie nie kocha? Ze jestem mu kompletnie obojetna jak mnie kochal tyle lat? Od dla mnie był gotow zrobić wszystko nie wyobrazalismy sobie zycia bez siebie wszystkie nasze klotnie obydwoje ciężko przezywalismy jak chciał przerwy to na drugi dzień jak się z nim spotkałam powiedział ze on nie chce zadnej przerwy i było cudownie.. nie kumam tego.. jak to w ogole możliwe? być dla kogos tak bliskim i nagle być obcym? ? doradźcie mi.. bo nadal mam metlik w glowie i nie wiem co myslec o tym wszystkim? nie zdziwie sie jak nikt tego nie przeczyta.. ale po prostu szukam odpowiedzi tak czytam te posty i się zastanawiam - JAK. skąd się bierze tylu niedojrzałych sku...wieli. Przepraszam, że dziś tak agresywnie atakuję w komentarzach, ale dla większości facetów w wieku 20-25 kobieta to dziura. I fajnie jest się pokazać z jakąś fajną na ulicy, by swoje ego byłam kiedyś szarą myszką, stłamszoną przez fi...ta dla którego byłam zwykłą dziurą, bo jego ręka mu się znudziła, do dziś mam problemy ze sobą z tego tytułu, mam czasem myśli samobójcze, ale mi to przemija. Byłam w dwóch toksycznych związkach i NIGDY WIĘCEJ. Czasem mamy przesłanki już na początku, ale nie chcemy ich widzieć i większość autorów postów tutaj, częściowo jest sama sobie winna bo ignoruje znaki mówiące o tym, że druga osoba jest wobec nas nie w moja koleżanka. Poznała chłopaka, fajnie się dogadywali. I, o zgrozo, okazało się że on jeszcze z tamtą nie zerwał, co więcej - jego "niby" ex miała ustawione na fejsie, że jest z nim w związku. A moja piękna i mądra koleżanka się z nim spotykała, spała mimo tego, że tamten wyraźnie ją urabia. Są ze sobą miesiąc i mimo krzywych akcji, które on odwala jej od samego początku, ona ślepo wierzy - mimo chwilowych swych wątpliwości, że TO JEST TO NA CAŁE poważnie o tym, by zostać sama jak obserwuję co się dzieje, ale są na świecie jeszcze ludzie, związki, które wypalają. Kiedyś chciałam kochać, to było moje marzenie, być kochaną. Teraz? Nie wierzę w to. Każdy jest zasranym egoistą patrzący na swój zasrany interes. Jedna strona się znudziła? No cóż! Tego kwiata pół świata, a internet jest dobrym źródłem kolejnych romansów, bo tutaj łatwo kogoś ideały umarły, ale ja w głębi gdzieś je jeszcze w sobie mam i wierzę w to, a raczej - chciałabym wierzyć, że kiedyś ktoś (lub coś) zmieni moje być egoistą - jeśli się nie jest egoistą - ginie się na tym świecie. Nie wiedziałam o już wiem. I Was informuję. A to, czy facet jest dzieciakiem i traktuje Was przelotnie (czy na odwrót), to widać na pierwszy rzut oka. Trzeba testować, testować i jeszcze raz testować, wtedy uniknie się błędów! 9 Odpowiedź przez Szarlotkanagorąco 2014-05-21 21:13:52 Szarlotkanagorąco Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-03 Posty: 1,422 Odp: chłopak zostawił mnie dla innej miisiaa94, rozumiem, że masz dwadzieścia lat. Też kiedyś miałam i dałam się poderwać jakiemuś przeczytaniu kilkunastu linijek twojego posta mogę Ci autorytatywnie powiedzieć, że ten chłopak to podrywacz pierwszej wody. Taki typ co dokładnie wie, co powiedzieć, żeby zbajerować dziewczynę. Taki facet powie Ci co tylko będzie trzeba żeby Cię uwieść i potrafi traktować dziewczynę ja księżniczkę, dopóki ma w tym interes. Za chwilę te same bajery idzie wciskać innej. Jeśli coś jest zbyt piękne by było prawdziwe, zwykle jest fałszywe. Zapomnij o nim. I następnym razem nie wierz w to co Ci mówi facet, który chce Cię poderwać. Ja będzie mądry to powie, wszystko to, co to chcesz usłyszeć, żeby osiągnąć cel. A jak mu się znudzi, to tyle go typów należy omijać szerokim łukiem. Kochać samego siebie - to początek romansu na całe naprawdę posiada tylko to, co jest w nim. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Translations in context of "Chłopak rzucił się" in Polish-English from Reverso Context: Chłopak rzucił się jej na pomoc i pomógł jej wstać, pytając, czy nic jej nie jest. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation
W XXI wieku poziom rozwiązłości wkroczył na wysoki poziom. Zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, chociaż tę zmianę najlepiej widać na przykładzie osób płci żeńskiej. Wiele z nich zmienia partnerów niczym rękawiczki, a nastolatki robią zakłady, która z nich pierwsza straci kwestii seksualności zapanowało równouprawnienie, choć oczywiście nadal nie brakuje głosów, że facet, która ma mnóstwo partnerek jest Casanovą, a kobieta, która romansuje równie intensywnie - jest rozwiązła. Bycie dziewicą to zatem powód do wstydu, czy do dumy? Zdaniem Sylwii czystość nadal jest w cenie. Trzeba tylko trafić na wartościowego mężczyznę. „Niedawno rzuciłam faceta dla innego i już żałuję. Chcę wrócić do byłego” 19-latka twierdzi, że nie warto tracić dziewictwa zbyt wcześnie. Facet rzucił ją, gdy dowiedział się, że nie byłby jej pierwszym mężczyzną. Sylwia chciałaby was przestrzec przed zbytnim pośpiechem. - Teraz wstydzę się do tego przyznawać, ale pierwszy raz zrobiłam to ze znajomym na domówce. Miałam 17 lat. On zaproponował seks bez zobowiązań. Wcześniej rozmawialiśmy na „te” tematy. Gdy zwierzyłam się, że jestem zupełnie zielona, dał mi do zrozumienia, że to dziwne. Prawie mnie wyśmiał. Ja byłam głupia i niedoświadczona. Złapałam się na jego haczyk. Z perspektywy czasu wiem, że mnie wykorzystał. Do dziś nie mogę sobie tego darować, chociaż przez pierwsze miesiące czułam się taka dumna. Uważałam, że stałam się przez ten akt dorosła, co było bardzo głupie. Potem w moim życiu było jeszcze dwóch facetów. Z każdym z nich chodziłam, ale oba związki szybko się rozpadły. Niedawno skończyłam 19 lat i poznałam jego, Patryka. Poprosił mnie o numer telefonu podczas pierwszej rozmowy. Bardzo mi się spodobał, więc w duchu skakałam ze szczęścia. Szybko zauważyłam też, że to nie jest facet, z jakimi do tej pory miałam do czynienia. Patryk to mężczyzna na poziomie - przystojny student jednej z warszawskich uczelni. Kulturalny i pracowity. Po kilku randkach Sylwia i Patryk zostali parą. - Dopiero po jakimś czasie Patryk zaczął wypytywać mnie o te sprawy. Ja sama się nie chwaliłam. Wiadomo, że nie było czym. Żałowałam tego, że wcześniej go nie spotkałam. Dopiero przy nim zrozumiałam jak mężczyzna powinien traktować kobietę. Na każdej randce przynosił mi bukiet kwiatów albo pojedynczy kwiat. Ogólnie zachowywał się bardzo szarmancko. Czułam się przy nim wspaniale. Bałam się tylko tego, co powie na moje wyznanie, że spałam z trzema mężczyznami. Podczas naszych rozmów dowiedziałam się o nim trochę. Na podstawie strzępków informacji zrozumiałam, że on oczekuje dziewicy. W końcu nadszedł dzień prawdy. „Narzeczony mnie upokorzył. Podarował mi pierścionek po swojej byłej dziewczynie” Po dwóch miesiącach bycia razem Patryk otwarcie zapytał Sylwię, czy już w ten sposób z kimś była. Ta przyznała się do wszystkiego, a jednocześnie dowiedziała się, że jej chłopak nigdy tego nie robił. - Z jednej strony byłam zdziwiona, a z drugiej pozytywnie zaskoczona. Doszłam też do wniosku, że jemu to w niczym nie ujmuje – wręcz przeciwnie – staje się przez to jeszcze atrakcyjniejszy w moich oczach. Niestety Patryk nie zareagował na moje wyznanie z wyrozumiałością, o której marzyłam. Powiedział, że szuka innej kobiety. Zrobił to bardzo delikatnie. Widziałam, że nie chce mnie zranić, ale mimo wszystko złamał mi serce. Zdążyłam się w nim zakochać. Cieszę się tylko, że to stało się dość szybko, a nie – powiedzmy – za pół roku. Wtedy być może szalałabym za nim i czułabym jeszcze większy ból w sercu. Patryk w żaden sposób nie dał mi do zrozumienia, że jestem gorsza czy wybrakowana. Za to szanuję go jeszcze bardziej. Stwierdził, że sam podchodzi do związków bardzo poważnie i szuka takiej samej dziewczyny. Dla niego musi być dziewicą, bo on też nigdy tego nie robił, chociaż nieraz miał okazję. Sylwia żałuje swojej przeszłości. - Byłam bardzo głupia jako nastolatka. Nie znałam życia ani facetów. Jest mi tylko przykro, że moja mama mnie nie ostrzegła. Jeżeli kiedykolwiek będę miała córkę, na pewno porozmawiam z nią na ten temat. Czuję, że straciłam kogoś wyjątkowego w moim życiu. Dziś trudno o takich mężczyzn jak Patryk. Znam mnóstwo facetów, którzy traktują dziewczyny przedmiotowo albo oczekują od nich praktycznie od razu współżycia i jeszcze wmawiają, że są nienormalne, gdy odmawiają. Przykra rzeczywistość. LIST: "Moja przyjaciółka zdradza wszystko, co jej opowiem swojemu chłopakowi" Teraz już wiem, że trzech partnerów seksualnych to sporo jak na 19-latkę. Ale mam też świadomość, że jest wiele takich dziewczyn jak ja. Tylko, że one często nie wyznają facetom prawdy – zaniżają liczbę mężczyzn, a którymi spały. Ja wybrałam szczerość. Mam nadzieję, że kiedyś trafię na porządnego faceta, który nie będzie miał takich wymagań.
Translations in context of "chłopak dla mnie" in Polish-English from Reverso Context: Jest tylko jeden chłopak dla mnie.
Zostawił Cię chłopak. Twój świat się zawalił i nie wiesz co robić. Czujesz żal, pustkę, złość i smutek. Masz ochotę ukryć się przed całym światem, a na facetów nie możesz patrzeć, bo masz ich serdecznie dość. Brzmi znajomo? Mam dla Ciebie pewną propozycję. Spróbujmy razem spojrzeć na to, co się stało z innej, nieco szerszej perspektywy. Odłóżmy na bok wszystkie rady, które możesz usłyszeć, gdy zadasz pytanie: Co mam zrobić, gdy zostawił mnie chłopak? Proponuję wgłębić się w stwierdzenie ’zostawił mnie’. Zastanów się przez chwilę, kiedy możemy powiedzieć o czymś, że to zostawiamy? Tylko wtedy, gdy to posiadamy. Zapomniałaś torebki z domu i mówisz: zostawiłam w domu torebkę. Zapomniałaś u kogoś kluczy z mieszkania i piszesz smsa: hej, zostawiłam u Ciebie klucze. Z rzeczami materialnymi ma to sens. A jak jest z rzeczami niematerialnymi? Z miłością, z facetem? Żeby stracić faceta, musiałabyś najpierw go posiadać. Faktycznie, przyjęło się mówić: to jest mój facet, on jest moim chłopakiem. Cało problem dotyczy słowa MÓJ. Tak naprawdę, to tylko przenośnia, by ułatwić sobie komunikację. W rzeczywistości nie możesz kogoś posiadać. Nie jesteś jego właścicielką, a on nie jest Twoją własnością. To samo dotyczy Ciebie. Nikt nie jest Twoim właścicielem. Nie jesteś niczyją własnością. Nawet gdy jakiś chłopak mówi: to jest moja dziewczyna, ona jest moją żoną, to moja narzeczona itd. To tylko metafora tego, że jesteście w związku, że się razem spotykacie, że jesteście razem. Do czego dążę? Do tego, że tak naprawdę nikogo nie straciłaś! Faktycznie, nie jesteście już parą, nie mieszkacie razem, nie jesteście już w związku. To nie oznacza, że kogokolwiek lub cokolwiek straciłaś. To tylko część jednego wielkiego ŻYCIA. Jedyne co się wydarzyło to to, że Wasze drogi się rozeszły. On poszedł w jedną stronę, a Ty w drugą. Nikt nikogo nie stracił. Nikt niczego nie stracił. Jedno się skończyło, drugie się zacznie. To co umiera, równocześnie rodzi się jako coś innego. Czy masz absolutną pewność, że już nigdy nie poznasz faceta, przy którym będziesz się czuła radosna i kochana? Nie wiesz tego. Nie możesz tego wiedzieć. Chyba, że wierzysz w te bzdury, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz. Nie ma żadnego ograniczenia, że na jedną osobę przypada tylko jeden idealny partner. Jeżeli ten związek się skończył, że ten chyba nim nie był. Nie myślałaś nad tym, prawda? Że gdyby to był ten jedyny, to Wasz związek dalej by trwał. A jednak się skończył. Czyli najwidoczniej nim nie był. Życie toczy się dalej. A może to, co się dzieje, to zaproszenie od życia, by zmienić perspektywę? Być może jest jeszcze coś o miłości lub związkach czego nie wiesz? Że patrzysz na nie z ograniczonego punktu widzenia? Gdyby tak nie było, to byś nie cierpiała. Czy jest coś, co motywuje nas bardziej niż cierpienie? Co teraz? Nic, życie toczy się dalej. Czas na nową historię, nową opowieść i nowy rozdział w życiu. Prawdopodobnie jeszcze teraz nie potrafisz sobie tego wyobrazić i nic dla Ciebie nie ma sensu. Nie widzisz żadnego celu, ani przyszłości przed sobą. Przyczyną tego stanu rzeczy nie jest fakt, że Twój związek się skończył. Przyczyna leży w niewłaściwym punkcie widzenia. W tym, że nie potrafisz pogodzić się z tym, co się stało. Oto lekcja, która na Ciebie. Odrób ją. Żyj dalej. Nie żałuj. Baw się. Poświęć czas na pasje. Zadbaj o siebie. To żaden koniec. To dopiero początek. Kamil
Хиቤοнοшапо оцጁщ ծሬпсጃ
ፍэзαрухеጧ праզоха
Ув ሼπሺрኸፉιдጂ ጨտաл
Еκаг лፒ
Озв φеγ
Nawet modle się żeby się we mnie zakochał. Naprawdę potrzebuję waszej pomocy. Ratunku co mam robić !? A co zrobić jeśłi on mnie się pyta czy ja się w nim bujam? to zalezy ile macie między sobą wieku czy jestescie do siebie chociarz troche podobni. Zobacz 28 odpowiedzi na pytanie: Co zrobić, aby chłopak się w tobie zakochał?
Odpowiedzi Alciia16 odpowiedział(a) o 23:17 jego strata ;/ :( . ale może się 'przejedzie', pozna na tamtej, i zmądrzeje.. nie wiem, nie znam. ;| a takie ślicznoty zazwyczaj mają pusto w główce... inteligencja na poziomie Barbie, chociaż zdarzają się wyjątki.. ale mógłby być przynajmniej z Tobą szczery... :( 3m się ;) ;* faceci już tak mają że mówią że zrywają ale nie wspominają nic o tym ze mają inną są tego dwa powody albo chcą w ten sposób uniknąć wyrzutów sumienia i sami sobie wmawiają że nibyliście sobie przeznaczani jest też druga bardziej optymistyczna wersja że spotkał tamta ale nic z nią nie kręcił ponieważ chciał być uczciwy wobec Ciebie i najpierw zakończyć wasz związek, wiem że w takich sytuacjach trudno mówić o lojalności czy szacunku ale przynajmniej unikłaś sytuacji że wszyscy się z Ciebie śmieją za plecami zanim ktos się zlituje i Ci powie że twój chłopak ma inną. blocked odpowiedział(a) o 08:19 Usuń go z GG, żeby jak lookniesz na jego opis to Ci się nie przyominał. oceansun odpowiedział(a) o 22:59 Czuję się teraz podobnie... Chłopak, którego kocham ma dziewczynę... blocked odpowiedział(a) o 23:26 Poprostu nie byl ciebie sposob aby szybko zapomniec to znalezc sobie kogos innego duzo czasu spedzac w towarzystwie wtedy czlowiek nie mysli i szybko wrazie jak by przejzal na oczy i chcial do ciebie spowrotem wrocic to nigdy sie nie zgodz bo jak pozwolisz mu do siebie wrocic to zawsze bedzie myslal ze bedziesz tylko na jego skinienie. Oj biedactwoo..! ;* nie martw się... Byłam w takiej samej sytuacjii.. :( Tylko ze moj byly zerwal ze mna bo wolal pic.. :( naprawde wiem jak to boli ... Ale wiesz co ? taa sliczna dziewczyna to ma na pewno w glowce takie siano ze az zal. I ta śliczna dziewczyna kiedys tez sie zakocha a wtedy chlopak sie bd nia bawil.! ;* a tyyy na pewno tez jestes ladna.! :) o zobaczysz ze niedlugo zakrecii sie koloo Ciebie jakiss przystojnyy boy .!:D ..! 3maj Się CiepLuTkoO.! ;** buziaaaak.! :** ee napewno znajdziesz sobie innego:)a o nim postaraj się zapomnieć Czuje się podobnie jeszcze dwa tygodnie temu chodziliśmy ze sobą a teraz...pod zdjęciem jakie dodał sobie na nk jego "dziewczyna"dodała mu opis "on jest mój" jestem załamana czasami mam ochotę pozbyć się tego koszmaru i usnąć i nigdy się nie obudzić jak mam o nim zapomnieć i o tej lasce z koro idę do gim i mogę z nimi trafić do klasy ? Pomóżcie mi proszę... Kuzco odpowiedział(a) o 23:00 ogólnie to albo zajebisty drań albo nie wiem... dobra on cie tylko łudził co by świadczyło ze jest kompletynm debilem. 2. moze cos zrobiłas co go uraziło ale o takich sprawach siępowinno rozmawiać a nie zrywać. 3. Znalazł sobei inną bo nie byłas dla niego atrakcyjna ale po co w takim razie był z tobą Do tych opisów 98% procent kogoś ma a 2% ze pisze je do BABCI !! nie łam się on poprostu nie był tym odpowiednim dla ciebie bedzie dobrze Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Przed chwilą powiedział, że nie wie, czy chce ze mną być. A ja jeszcze wstając rano myślałam, że mam w życiu wszystko. Że mam JEGO. Dlaczego tak kurwa musi być? Przecież nie mogę rozkazać mu, żeby mnie kochał. Co za chujnia. Nic nie mogę zrobić. Myślałam, że to właśnie ten jedyny, że nasza miłość będzie
Kilka miesięcy temu zerwałam z chłopakiem po ponad 5 latach bycia razem. Często się kłóciliśmy, rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie, przez jego zazdrość straciłam znajomych, a na dodatek on w wieku 26 lat ani myślał o pracy i ustatkowaniu się, tylko o tym mówił, ale robił całkiem co innego, liczyła sie dla niego zabawa, siłownia, koledzy itd. Podczas wakacji pracowałam za granicą 4 miesiące, poznałam tam wspaniałego chłopaka, zakochałam się jak nigdy dotąd, on mówił, że też mnie kocha jak nigdy nikogo (to on się o mnie starał, a od innych osób dowiedziałam się, że od bardzo dawna nie był w żadnym stałym związku, koledzy się nawet dziwili, że tak za mną szalał ). Przy nim poczułam, że dopiero teraz poznaję prawdziwą miłość. Spedzalismy ze sobą całe dnie w pracy i każdą wolną chwilę. Pojawił się jednak problem... Studiuję, na dodatek na ostatnim roku i w październiku musiałam wrócić do Polski, a on nie jest Polakiem co oznaczało początku nie chciał nawet słyszeć, ze wyjade... Ale potem przemyślał wszystko, mówił, że lepiej żebym skończyła studia, że on w przyszłości nie chce mieć problemów z moją rodziną przez to, że nie skończę studiów. Obiecał, że poczeka na mnie te 9 miesięcy, że odwiedzi mnie w Polsce. Wróciłam do Polski, ciągle dzwonił, rozmawialiśmy przez internet.. Potem jednak wrócił do swojego kraju, nie ma tam internetu, bo mieszka w bardzo małej wiosce, a rozmowy telefoniczne są bardzo drogie. Jednak nadal dzwonił i zapewniał, że mnie kocha. Tydzień temu rozmawialiśmy, planowaliśmy kiedy przyjedzie do Polski, kiedy ja pojadę do niego... Powiedział, że zadzwoni za kilka dni. Jednak od niedzieli nie mamy żadnego kontaktu, jego telefon jest wyłączony. Mówił mi wcześniej, że ma z nim problemy, że się psuje, sam włącza i wyłącza i że musi kupić nowy. Ale dzisiaj jest już czwartek... Nawet jeśli telefon sie zepsuł to od niedzieli nie zdążył kupić nowego?? Wiem, że jest tam zajęty, wykańcza dom, który chce sprzedać i takie tam, ale żeby aż tak?? Zaczynam mieć złe myśli.. że mnie olał i zmienił numer. Codziennie wypisuje do niego dziesiątki smsów, chociaż i tak wiem, że on ich nie czyta, bo telefon jest cały czas wyłączony. Każdego dnia płaczę, w nocy nie mogę spać. Naprawdę od samego początku czułam, że to ten jedyny już na całe życie, przez kilka miesięcy żyłam jak w niebie, przy nim czułam, że swojego poprzedniego chłopaka nie kochałam tak naprawdę... Bardzo mi na nim zależy Myślicie, że mnie olał?? Mówił, że nigdy mnie nie zostawi, że jestem jego kobietą, jego jedyną na całe życie. Nigdy mnie nie okłamał w żadnej sprawie, zawsze był szczery, zawsze mówił, że jeśli będzie coś źle to mi o tym powie... Nie jest osobą, któa owija w bawełnę, zawsze mówi co myśli. Nie wiem co myśleć, znam go przecież tylko pół roku, razem spędziliśmy 4 miesiące, ale nigdy nie dał mi powodów do tego żebym w niego wątpiła, tylko teraz ta dziwna sytuacja... Może ktoś powie, że to głupie, że tak przeżywam to wszystko chociaż trwało tak krótko, ale uwierzcie mi czasami 4 miesiące znaczą wiecej niż 4 lata... Przeraża mnie myśl, że mnie zostawił, mieliśmy tyle planów, zaraz po obronie miałam wyjechać i mieliśmy zamieszkać razem tam gdzie pracowalismy. Jeśli on mnie zostawił w taki sposób to nie wiem co ze sobą zrobie. Nie mogę się skupić na niczym, powinnam pisać pracę magisterską, ale tylko siedze godzinami przed komputerem, słucham muzyki i myślę o nim, wpatruję się w jego zdjęcie i płaczę. Każdego dnia się modlę żeby zadzwonił... Widze, że od razu na mysl przychodzi Wam, że mój chłopak to Arab. Nie jest Arabem. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-06 16:41 przez TygrysekOna. Nie wiesz nic na pewno a już zaczynasz panikować. Kilka dni to bardzo względne pojęcie, bo to może być nawet 9. Zajmij się czymś i nie myśl tyle o tym. Poczekaj, to się odezwie. kurcze jest tyle opcji, skoro mieszka w malej wiosce może nie ma jak dojechać gdzieś żeby telefon kupić, może nie ma pieniędzy ? a macie inny kontakt ?? facebook albo coś ? moze mu telefon ukradli albo coś... albo na karcie się numer nie zapisał i teraz nie ma jak sie odezwać ;/ oj biedna ;/ jesli nie macie inaczej kontaktu to wydaje mi się ze telefon się całkowicie popsuł a twoj numer mu się na karcie nie zapisal.... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-06 16:12 przez basia150609. wiem, że to trudne miałam podobnie ... jak kocha to poczeka i sie odezwie wkońcu bedzie dobrze! no wlasnie moze nr nie spisal Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-06 16:12 przez AsiaK962. CytatGaBrYsiAa1996 kurcze jest tyle opcji, skoro mieszka w malej wiosce może nie ma jak dojechać gdzieś żeby telefon kupić, może nie ma pieniędzy ? Ciężko mi powiedzieć dlaczego się nie odzywa. Może zgubił telefon a twojego numeru nie znał na pamieć? Skoro mieliście cały czas kontakt po twoim wyjeździe to nie sądzę ,że bez słowa Cię zostawił. A masz jego adres, może list napisz? Może po prostu naprawdę telefon mu się popsuł i nie ma możliwości, aby kupić nowy? Nie panikuj, poczekaj jeszcze praę dni mi się raz karta też dodatkowo popsuła sama od siebie więc też może byc taki powód jak masz adres to napisz list i wysli priorytet polecony i w ciagu 2 dni go dostanie. napisz w nim tez swoj adres i nr tele Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-06 16:14 przez basia150609. Oj za bardzo się denerwujesz, zrozum to że chłopak mieszka w małej wiosce.. Może nawet nie ma gdzie i za co kupić tego telefonu, pomyślałaś o tym? Wiem, że panikuję... Ale taka jestem, nie potrafię inaczej Strasznie sie przejmuję, a nie mam sie przed kim wygadać nawet. To chyba wszystko dlatego, że mam wiele kompleksów, ciagle mi sie wydaje, że nie zasłużyłam na niego... Próbowałam sie zająć różnymi rzeczami, ale na niczym nie mogę się skupić. błagam tylko powiedz, że to nie arab czy tam inny "ciapaty" Nie myśl od razu, że Cię olał. Nie chcę straszyć, ale może się coś wydarzyło, a może rzeczywiście z tym telefonem coś się stało, a skoro mieszka w małej wiosce to ma problem z kupieniem nowego. Nie masz jego adresu? Może to dziwne w dzisiejszych czasach, ale ja napisałabym po prostu list. Niestety, musisz być cierpliwa po prostu, chociaż wiem, że to trudne. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-06 20:57 przez moderator. takie uroki obcokrajowców pojawiają się i znikają nagle ... jak telefon się zepsuł to może nie ma twojego numeru na nowym ? macie jakieś inne możliwości kontaktu ? meil ? skype ? Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Był ze mną przez 4 lata i naprawdę bardzo go kocham. zostawił mnie dla innej kobiety bez powodu. kiedy do niego dzwoniłem, nigdy nie odbierał moich telefonów i nie chce mnie widzieć wokół siebie. więc kiedy powiedziałem mężczyźnie, co się stało. pomógł mi zrobić kilka odczytów, a po nich uświadomił mi, że druga kobieta
napisał/a: biedrona9008 2011-09-23 00:14 Hmm... Jestem tutaj drugi raz i tak naprawdę drugi raz w tej samej sprawie ;/ Zabawne jest to, że spokojnie mogłabym skopiować poprzedni temat i wkleić po raz kolejny, ponieważ znowu rzucił mnie chłopak... Ostatnio kiedy o tym pisałam a to był Po tej całej sytuacji, o której pisałam w kwietniu. Zaczął przychodzić do mnie, przepraszać i wymiękłam :/ No i po powrocie było dobrze, wiadomo kłótnie się zdarzały, ale nie było źle, choć może po prostu nie chcę o tym pamiętać, albo sama sobie wmawiam, że wcale nie było tak źle. Już sama nie wiem, w każdym bądź razie ostatnio było strasznie, on się ciągle obrażał . Zaczęło się od tego że moja siostra zaczęła głupi temat o prywatnych sprawach mojej rodziny przy moim facecie a ja poprosiłam żeby przestała bo on na pewno nie ma ochoty o tym słuchać. No i wtedy on się oburzył i wyszedł, wyszłam więc za nim pytając o co mu chodzi, na co stwierdził, że ja wiem wszystko o jego rodzinie a przy nim nie pozwalam mówić o niczym. Próbowałam mu wytłumaczyć, że problemy rodzinne to nic przyjemnego do słuchania i że ja po prostu nie mam ochoty mu o tym , a na pewno nie teraz i nie w takich okolicznościach. Dodam, że on naprawde nie jest dobrym słuchaczem, kiedy powiedziałam mu o problemach finansowych moich rodziców zaczął komentować ich postępowanie i po tym już nie miałam ochoty mu się z niczego zwierzać. Tak więc wtedy kiedy za nim wyszłam i próbowałam mu jakoś wytłumaczyć, zaczął mnie znowu wyzywać, żebym [Mod: pip-pip] że nie ma ochoty ze mną gadać, żebym [Mod: pip-pip]. Prosiłam żeby normalnie ze mną porozmawiał, bo nie ma o co robić awantury to wyzywał mnie jeszcze bardziej kiedy nie chciałam dac mu spokoju. A ja poprostu nie chciałam sie kłucić bo i tak bardzo mało czasu razem spędzamy :( a raczej spędzaliśmy. Po tej sytuacji następnego dnia nie odzywał się nic, mimo że próbowałam się do niego dodzwonić. Potem obrażony urażony w końcu się odezwał i pojechaliśmy razem 70 km za miasto załatwić moje szkolne sprawy. Całą drogę nie odzywał się nic. W powrotną stronę ja zapytałam czy długo tak będzie się zachowywał no i od słowa do słowa i znowu awantura. Znowu o to że ja mu nic nie mówię. Ja powiedziałam, że skoro tak bardzo chce rozmawiać to może porozmawiamy o nas a nie o problemach innych. To on stwierdził, że nam już nic nie pomoże. Zapytałam się w takim razie, że po co ze mną jest? Nie odpowiedział nic. Ciągle mnie olewał, nawet w weekend kiedy możemy tylko w sobotę wieczorem wyjść, olał mnie i umówił się z kolegami. Ja zapłakana poszłam do domu i zmusiłam się, żeby wyjść gdzieś ze znajomymi. Po czym jak dowiedział się gdzie jestem, to przyjechał. I co ja mam myśleć? Widywaliśmy sie rzadko bo ja dużo pracuję. On pracuje dużo mniej ode mnie. Odnoszę wrażenie, że ja byłam kołem ratunkowym. Zawsze najpierw koledzy, potem ja. Jak nie miał ciekawszych propozycji to siedział ze mna. Kiedy on miał taki dzien ze chciał cały dzien poleżeć przed tv to ja nie miałam nic przeciwko, ale kiedy ja miałam taki dzien to kazał mi siedziec samej bo on nie bedzie przed tv siedział. Ja robiłam to na co on miał ochotę, zawsze. Pewnego wieczoru po mojej pracy zadzwonił i zapytał czy do niego przyjde? Jak zapytałam czy wyszedlby po mnie z parasolka chociaz kawalek bo pada a ja jestem bez auta, to powiedział "Nie spoko to nie, do jutra" Jak zadzwoniłam jeszcze raz i powiedziałam, że następnego dnia mam na rano i że może przyjechałby po mnie to wzięłabym ciuchy i poszła spać do niego itd. To powiedział "Nie no już mówiłem, po co mi się tłumaczysz. Do jutra" Po czym zadzwoniłam kolejny raz i zapytałam co on sobie myśli, że tak nie zachowuje sie chłopak, a już na pewno nie taki który kocha. To powiedział, że znowu robie awanture i że nie będzie ze mną rozmawiał bo go [Mod: pip-pip] i że już nawet ode mnie telefonu nie odbierze. Następnego dnia zachowywał sie jakby się nigdy nic nie stało. Ja tematu poprzedniego wieczoru nie poruszałam, żeby sie znowu nie kłucić bo już miałam tych awantur po dziurki w nosie. Po czym gdy byliśmy w markecie, no i łaziliśmy i oglądaliśmy różne rzeczy, ja poszłam na dział ze sprzętem sportowym, rowerki stacjonarne itp. Kiedy on zobaczył co oglądam, zapytał po co to oglądam, że przecież i tak mnie na to nie stać i nigdy sobie tego nie kupię. (Bardzo często poruszał temat moich niskich zarobków, że nie mam pieniedzy itd.) Ja nie chcąc się nadal kłucić odpowiedziałam z uśmiechem, że może sobie kiedyś kupię. Na co on dalej, że tak napewno, że z moimi długami itp. W końcu zrobiło mi się tak przykro, że zapytałam co on ma w życiu? (Dodam jedynie, że jest na stażu z urzędu prtacy, bo pracy normalnej nie ma, nie ma wykształcenia bo jest po gimnazjum, nie ma nawet swojego samochodu a ma 23 lata) W końcu w takiej złości powiedziałam mu, że to on nie ma nic, nie ma pracy, nie ma wyksztalcenia, nie ma pieniedzy nie ma nic. Tym samym wywołałam wojnę. Powiedział mi żebym [Mod: pip-pip], że nie chce mnie znać, że to koniec itp. Ja nie chciałam mu powiedzieć tego co powiedziałam, było mi przykro. Zapytałam go czy było mu przyjemnie, bo on traktuje mnie tak ciągle, że ja się tylko broniłam. Nie chciał już ze mna rozmawiać, wyzywał mnie tylko. Powiedziałam mu że musi mnie odwieźć do domu bo on mnie tam przywiózł. Całą droge próbowałam mu wytłumaczyć, że krzywdzi mnie takim zachowaniem, że skoro nam nie wychodzi to powinniśmy porozmawiać normalnie a nie się rozchodzić w awanturze. Rozejść się ok, ale nie w taki sposób. Na co jesynie mi odpowiedział, że nie będzie ze mną rozmawiał i żebym sie nie zdzierała bo on ma na mnie [Mod: pip-pip] i że nawet ochoty patrzeć na mnie nie ma. Zapytałam go, czy poraz kolejny przyjdzie do mnie po miesiącu i nagle zachce mu sie rozmawiać? To powiedział, że za miesiąc to mi nawet "cześć" nie powie. No i tak sie skończyło. Ogromnie zabolały mnie słowa i wyzwiska, które usłyszałam. Wiadomo, jest mi przykro. Zmarnowałam 6,5 roku. Mam nadzieję jedynie, że już go nie zobaczę w moich drzwiach. Bo nie jestem na tyle silna, żeby móc się z nim spotkać. Najgorsze jest to, że są i miłe wspomnienia, które jak na złośc w takich sytuacjach człowiek ma przed oczami. A nie chcę więcej słuchać jego tłumaczenia, że on był zdenerwowany, dlatego się tak zachowywał. Chcę to skończyć raz na zawsze tylko nie wiem jak... Do tej pory żyłam jego życiem, robiłam zawsze to na co on miał ochote i zawsze z nim. Kiedy zostawałam sama czułam sie jak małe dziecko któremu zgubiła sie mama. Jak narazie minęło kilka dni i jakoś sie trzymam, ale są momenty kiedy jest mi okropnie. Kiedy dowiaduję się, że on się świetnie bawi z kolegami a ja siedzę sama. Wtedy jest najgorzej. Zastanawiam sie jak człowiek, który rzekomo kocha, może tak traktować ukochaną osobę. Nie wiem co mam myśleć i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie wiem nic... Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale po prostu potrzebowałam to z siebie wyrzucić.